Apokalipsa
zbiór proroctw i przepowiedni...
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


Czym się różni proroctwo od wróżby?
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Apokalipsa Strona Główna » inne...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jozek



Dołączył: 18 Maj 2010
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:00, 27 Maj 2010    Temat postu: Czym się różni proroctwo od wróżby?

Odrzucając wiarę w horoskopy możemy spotkać się z przypadkami przepowiedni, które wprawiają w zadziwienie. Co o nich sądzić?

Poruszając temat horoskopów i wróżb, często słyszę argument, że przepowiednia jakiejś Cyganki sprawdziła się. Pomijam tu fakty ogólnikowych przepowiedni z gazet, gdzie zawsze się coś spełnia, czy wyćwiczenia cygańskiego, gdzie obserwując reakcję naszej twarzy, jak też pewne ożywienie, gdy zaczyna np. temat narzeczonej. Cyganka, widząc to, podchwytuje go i rozwija. Tu zatrzymajmy się nad sytuacjami, które naprawdę "ścinają z nóg".

Wyobraźmy sobie następującą sytuację: mieszkam w Przemyślu, w któreś wakacje wyjechałem do Szczecina. Jestem tu pierwszy raz, nikogo nie znam. Podchodzi do mnie wróżka, która również mnie nie zna i chce mi powróżyć. Co się okazuje: powiedziała mi z dokładnością, co do centymetra ustawienie mebli w moim pokoju sprzed pięciu lat, z kim tam byłem, co robiłem... Co więcej, zapowiedziała, że za 4 lata spotka mnie to i to, z tą i tą osobą w tym i w tym miejscu. Oczywiście nie brałem sobie tego do głowy, ale minęło 4 lata i niemalże co do joty wszystko się sprawdziło. Jak to wyjaśnić, czyż nie jest to dowód, że w horoskopach i wróżbach coś tam jednak jest, przecież nie sposób tego wytłumaczyć ani machlojką, ani prawdopodobieństwem zgadnięcia.

Te niesamowite sytuacje rzeczywiście nie są wynikiem, ani manipulacji i wprawnej obserwacji, ani też zwykłym ogólnikowym trafianiem. Jednakże nie są argumentem za wróżkami i horoskopami, które Biblia jednoznacznie potępia (por. Wj 22,17; Kpł 19,31.20,6-7; Pwt 18,10-12; Jr 27,9). Jak więc je wyjaśnić?

Odpowiedź znajdujemy w Słowie Bożym. Dzieje Apostolskie opisują podobny przypadek: "Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami, wołała: 'Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia'. Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: 'Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł'. I w tejże chwili wyszedł. Gdy panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli na rynek przed władzę..." (Dz 16, 16-19).

Zwrócimy uwagę, iż wspomniana niewolnica przez wróżby przynosiła duży dochód swoim panom, a więc musiała czynić to trafnie. Wróżyła, ale czyniła to z natchnienia demona. Gdy św. Paweł w imię Jezusa Chrystusa, wypędził demona, ona nic nie umiała przepowiedzieć. Dlatego też "panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku". I to jest wyjaśnienie tych zadziwiająco trafnych wróżb. Jeżeli ktoś przepowiada nam trafnie przyszłość za pomocą horoskopów, wróżb, senników egipskich itp., to nigdy to nie pochodzi od Boga.

Ale powie ktoś: "Przecież Pan Bóg dawał prorocze sny i proroctwa, które też się sprawdzały. Zgadza się, ale nigdy Pan Bóg nie dawał tego za pomocą wróżb czy horoskopów. Zwróćmy uwagę, że jeżeli Bóg daje proroczy sen czy proroctwo to zawsze daje łaskę tłumaczenia tego. Józef miał proroczy sen, ale nie musiał iść do wróżki, lub korzystać z jakiegoś sennika egipskiego, by go wytłumaczyć (por. Rdz 41). W chrześcijaństwie jest dar (charyzmat) proroctwa, ale dzieje się to najczęściej podczas modlitwy, spotkania chrześcijańskiego, ale nigdy poprzez wróżby i horoskopy.

Dlatego też jeżeli ktoś odwołuje się do senników, wróżb, horoskopów, widm czy wahadełek, nie działa z natchnienia Bożego, co więcej postępuje wbrew Bogu i otwiera drzwi swej psychiki, serca i duszy demonowi. Szatan może wyleczyć twoje ciało, przepowiedzieć ci pewne wydarzenia z przyszłości (por. Mt 24,24), ale on zawsze upomni się o swoje. Dlatego pomocy i odpowiedzi na nurtujące cię pytania szukaj w Słowie Bożym i nauce Kościoła, a nigdy nie będziesz oszukany.

Mówiąc o różnicy między proroctwem, a wróżbą musimy zwrócić uwagę na to, iż Pan Bóg daje szansę człowiekowi. Nawet podjęty wyrok kary na mieszkańców Niniwy został cofnięty, kiedy zaczęli pokutować (por. Jon 3). W przepowiedni niekorzystnej dla człowieka nie jest on w stanie uchronić się przed nieszczęściem. Czy będzie się modlił, siedział w domu czy też w swym pokoju, to i tak złamie nogę, bo taka była wróżba. Pan Bóg zawsze działa z miłością, bo pragnie szczęścia człowieka. Człowiek z kolei otwierając się na Boże działanie i opiekę, najdoskonalej zabezpiecza się przed działaniem złego ducha, który próbuje go oszukać i zastraszyć (por. KKK 2115).

Czego nie wie szatan?
Mówiliśmy wyżej o przepowiadaniu przyszłości pod wpływem złych duchów. Rodzi się pytanie, czy w takim razie szatan, podobnie jak Pan Bóg zna przyszłość, czy też jest to cecha tylko Boga?

Teologia mówi nam, iż szatan jest bytem inteligentnym, nawet bardzo inteligentnym i obdarzonym władzą (która rzecz jasna na tle Bożej potęgi i miłości jest nieskończenie mała). Jednak dwóch rzeczy szatan wiedzieć nie może: nie zna naszych myśli i nie zna przyszłości.

W tym miejscu mógłby ktoś zapytać: skoro zły duch nie zna przyszłości, to dlaczego trafnie przepowiada?

Otóż szatan przyszłości - w sensie absolutnym - nie zna, ale będąc bytem bardzo inteligentnym, dla którego przestrzeń nie jest takim ograniczeniem, jak dla nas ludzi, bytów cielesno-duchowych, może z dużą dozą prawdopodobieństwa wnioskować o przyszłych wydarzeniach. Czynić to może tym dokładniej i trafniej, gdyż obserwuje człowieka, jego słowa, zachowanie, relacje międzyludzkie itd. Podobnie, choć w mniejszej skali, człowiek wykorzystuje wiedzę z dziedziny socjologii, psychologii i polityki może przewidywać zachowanie całych społeczeństw, wyniki wyborów czy rozwó j gospodarki.

Ciekawym testem powyższej zasady byłoby zadanie - postawione wróżkom i jasnowidzom - przewidzenia pewnych zdarzeń, które nie dałyby się przewidzieć za pomocą żadnej wiedzy, teorii czy wnioskowania. I tu z pomocą przychodzą nam gry losowe, które odwołują się do przypadkowości i prawdopodobieństwa.

Jeżeli jasnowidz czy wróżbita umiałby przewidzieć numery totolotka z prawdopodobieństwem 100% (np. na 10 losowań, zawsze umiałby odgadnąć szóstkę w Dużym Lotku) wówczas można by uznać, iż ma sposoby na poznanie przyszłości. Tymczasem nie zdarzył się jeszcze nikt, kto by tego dokonał... Przykład zdawałoby się banalny, ale dający do myślenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
effka



Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 2:50, 31 Paź 2010    Temat postu: effka

Jozku,czy zgadzasz sie z tym,czy nie sa rzeczy na tej ziemi,o ktorych sie nawet filozofom nie snilo Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erik



Dołączył: 29 Paź 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 5:21, 31 Paź 2010    Temat postu:

Astrologia u starożytnych narodów Wschodu, w Asyrii, Babilonii i Egipcie znajdowała poczesne miejsce nie tylko w zastosowaniu do każdej niemal dziedziny wiedzy, lecz również była używana w zarządzaniu państwem oraz była ściśle związana z religią, tworząc jej podstawowe założenia.
W Grecji astrologia straciła swój charakter religijny, rozwijając się raczej jako światopogląd filozoficzny. Biblijni hebrajczycy, ściślej Izraelici, istnieli jako państwo buforowe między dwiema potęgami, hołdującymi astrologii: Babilonem i Egiptem, nic dziwnego zatem, że byli obeznani z religią gwiazd. Na poparcie tego w wielu miejscach Starego Testamentu znaleźć można astrologiczny tok myśli świadczący o tym, że astrologia była tam ogólnie znana i praktykowana. W wielkiej wizji Hioba rozpoznajemy stacje księżycowe, a w błogosławieństwie Jakuba (1.Mojż. 49) - znaki Zodiaku. Z Babilonu Żydzi przejęli również siedmiodniowy tydzień oraz nazwy miesięcy, wyznaczając dzień świąteczny czyli Sabat na sobotę czyli dzień Saturna.
U proroków i u następujących po nich prawodawców astrologia właściwa, tj. przepowiadanie z gwiazd, nie spotyka się z zakazem (Daniel II, 2; Izajasz 47,13; Jeremiasz 10,2). Jedynie wykonywanie czarów i wróżenie było wzbronione pod srogą karą (Deuteromn. 18, 10), zaś Żydowska Kabała w swych wszystkich rozdziałach wyraźnie nawiązuje do astrologii.
W starożytnym Rzymie prawo XII tablic (450 r. p.n.e.) zakazywało czarów pod karą śmierci. Jednak divinatio czyli przepowiadanie przyszłości i dowiadywanie się rzeczy ukrytych sposobem naturalnym traktowane było oddzielnie od czarów, uważanych za postępowanie nadnaturalne.
Chrześcijaństwo, w przeciwieństwie do tolerancji wyznań pogańskich, było z góry zasadniczo źle nastawione do innych kultów. Dlatego też Kościół Chrystusowy potępił kult i wiarę w uduchowienie gwiazd. Tak samo odrzucił fatalizm, który tak jak wiara we wszechmoc gwiazd, nie dał się pogodzić z chrześcijańską nauką o wolności woli i o odpowiedzialności za swe czyny.
Miejsce wiary we wszechmoc gwiazd zajął boski plan dla świata. Jeśli więc działanie jest planowe a nie jest grą przypadku, to według nauk chrześcijańskich, dywinacja nie jest zasadniczo wykluczona lecz jest zgłębianiem boskich wyroków. Gwiazdy nie rozwijają swej działalności wbrew woli Boga, lecz istnieją jedynie jako znaki; nie działają lecz wskazują. Kościół katolicki zajął stanowisko absolutnie nieprzychylne jedynie wobec pogańskich wyobrażeń w astrologii.
Już w księgach Starego Testamentu ujawnianie boskiego planu dla świata było w dużej mierze przedmiotem obszernych proroctw, które przez ziszczenie się w Chrystusie nie położyły kresu przepowiadaniu przyszłości. Najstarsi nauczyciele Kościoła katolickiego byli jednakże przeciwnikami astrologii. Tertulian był zdania, że Bóg dopuszczał sztukę magów do czasu pojawienia się Chrystusa, odtąd miała istnieć jedynie nauka astrologiczna o Chrystusie, a nie o Saturnie, Marsie i reszcie "zmarłych". Tertulian uważał wszelkiego rodzaju przepowiednie za ukryte bałwochwalstwo i za "daemonum inocuta". Również pisarz kościelny Lactantius uważał astrologię za wynalazek demonów. Lecz Grzegorz z Nissy, jeden z ojców Kościoła, pisze: "Tak jak pieczęć wyciska swój obraz na wosku, podobnie promienie konstelacji gwiazd narzucają człowiekowi w chwili poczęcia jego los".
Również ojciec Kościoła Hieronim (zm. 420 r. n.e.) nie odrzucał wiary w przepowiadanie i jasnowidzenie, lecz uważał je za "privilegia singulorum", z których jednak nie wolno wysnuwać praw ogólnych.
Ojciec Kościoła Augustyn (354-430 r. n.e.) w młodości zapoznał się z astrologią i przez długi czas był przekonany, że nieuniknione źródło grzechu znajduje się "na niebie" i że każdy poszczególny czyn jest od niego zależny. Po nawróceniu na chrześcijaństwo, skierował swą niechęć przeciw dawnej swej wierze w gwiazdy i to nie tylko w jej formie deterministycznej, lecz również w podporządkowaniu wpływu gwiazd woli Bożej. W swych Wyznaniach skierował gwałtowne ataki przeciw astrologii. W poczynaniach astrologii widział niebezpieczeństwo dla moralności. Nie chciał, aby grzesznik tłumaczył swe grzechy i zbrodnie "nieszczęśliwymi gwiazdami" i tym sposobem unikał odpowiedzialności. Augustyn, nawet jako nauczyciel Kościoła, pozostał umysłowością na miarę grecką, nie chciał by dywinację uzasadniać racjonalnymi argumentami.
Jeśli kto chce, znajdzie wytłumaczenie nawet i bez astrologii, np. przez dziedziczenie, zwodzenie czy nieszczęśliwe okoliczności. Astrologia stosowana w sposób rozsądny nie ma wcale za zadanie usprawiedliwiać człowieka, lecz chce zwrócić, uwagę na grę wszystkich sił, jakimi się dysponuje, ukazać obraz duszy, zarówno z przestrogami jak i wskazaniem pomocy. "Gwiazdy nie zniewalają lecz ostrzegają". Tak nauczali już neoplatończycy i to zgadzało się doskonale z łaską Chrystusową. Na tej podstawie Kościół katolicki tolerował później astrologię i wielu jego zwolenników było pilnymi astrologami.
"Przymus gwiazd" odczuwano często jako ciężar i jako zniweczenie wszelkiej wolności i cnotliwości ludzkiej. O "mocach niebios" Goethe mówi:
Wprowadzacie człowieka w życie,
Biednego czynicie winnym,
A potem pozostawiacie go męczarniom
Gdyż wszelka wina mści się na ziemi.

Siły te nie znały litości, jak uczyło fatum. Utarło się zdanie, że gwiazdy same nie mogą nic zdziałać, a jedynie zwiastują rozkazy Boga, którego wszechmocnej woli również one podlegają. Przez ofiary, skruchę i pokutę otwiera się jednak dla człowieka możliwość wymknięcia i ratunek z okropnego kręgu tego światopoglądu, z więzienia, w które człowieka zamyka astrologia.
W ten sposób nauka Chrystusowa nie negowała znaczenia gwiazd, lecz również w nich znalazła podporę.
Albert Wielki, święty Kościoła Katolickiego napisał dużo dzieł astrologicznych, między innymi: Speculum astronomicum, Commentarium in Ptolemaei Almagestum, De imaginibus astrologorum, De spaera mundi.
Albert był pierwszym wybitnym astrologiem niemieckim. Po wnikliwych studiach doszedł do takiego wniosku: "Wszystko, co płodzi przyroda i sztuka, natchnione jest przez siły niebios, kształty niebios i ciał niebieskich istniały przed wszystkimi innymi rzeczami stworzonymi i właśnie dlatego posiadają wpływ na wszystko, co po nich powstało."
Roger Bacon (1214-1292) był najpoważniejszym obrońcą astrologii spośród myślicieli katolickich nie pomimo, lecz właśnie dlatego, że był przyrodnikiem. W swych dziełach De locis stellarum, Opus maius jednoznacznie ujął się za astrologią.
Święty Kościoła katolickiego Tomasz z Akwinu (1225-1274) twierdzi w Summa theologiae, że różnica płci, konstytucja ciała i charakter indywidualny zależne są od gwiazd.
Przepowiadanie przyszłych zdarzeń naturalnych, które wynikają z pozycji gwiazd, nie jest zabronione. Jeśli ktoś przepowiada zdarzenia, które muszą nastąpić, wówczas nie działa jako wróżbita, lecz jako ten, który wie i snuje przypuszczenia.
Dyspozycje ciała ludzkiego podlegają ruchom gwiazd, to też Ptolemeusz twierdzi: "Nie jest zupełnym absurdem przypuszczać, że pewne emanacje gwiazd posiadają wpływ na cielesne różnice". Również w dziełach Summa fidei catholicae contra gentiles i Opuscula teologica Tomasz wypowiada się o astrologii w sensie dodatnim.
W wielu wypadkach Kościół katolicki stosował kary wobec astrologów, lecz nie za ich działalność jako takich, lecz za zajmowanie się horoskopem Chrystusa, co poczytywano za kacerstwo (Piotr z Albano, Cecco d'Ascoli, Cardanus, Lucilio Vascini).
Jeśli Dante Alighieri (1265-1321) umieścił w swojej Boskiej Komedii najsławniejszych astrologów w piekle, uczynił to ze względów etycznych i politycznych, by potępić swych przeciwników. W Raju wysławia jednak wysokie znaczenie pozycji gwiazd w godzinie swego urodzenia. Sam był zwolennikiem astrologii i stosował ją.
Rafael Santi (1483-1520) na obrazie Dysputa zawieszonym w sali Seguetury w Watykanie, przedstawił w jaki sposób teologowie starali się pogodzić filozofię i astrologię z teologią. Widać na nim mędrców w czasie dysputy, z boku stoją astrologowie i kreślą na tablicach figury i znaki geometryczne oraz astrologiczne, które posyłają przez kilku ładnych aniołów ewangelistom, objaśniającym treść tablic.
Kodeks kościelny obowiązujący w Kościele katolickim do roku 1919, czyli Corpus iuris canonici, uważał, że badanie przyszłości nie jest grzechem, lecz próbą znalezienia wskazań Boskiej woli. Ale należy uważać, aby przez zajmowanie się przepowiedniami nie wkradł się pogański kult bałwochwalstwa. Dlatego też grozi on ekskomuniką tym wszystkim, którzy oddają się pogańskim przesądnym sposobom przepowiadania.
Tu zaznacza się wyraźna różnica pomiędzy astrologią "pogańską" a "chrześcijańską".
Rozumowano w ten sposób: Gwiazdy oddziaływują na wszystko, co ma swój początek pod Księżycem. Dusza człowieka pochodzi jednak od Boga i dlatego gwiazdy nie mają na nią wpływu. Wola człowieka jest wolna. Tymczasem gwiazdy, choć nie rządzą bezpośrednio działalnością człowieka, za którą jest on odpowiedzialny, to jednak wpływają "per accidens" na deczyzję czynu poprzez stan organów cielesnych, będących stanowczo pod ich wpływem. Tym sposobem został zachowany dogmat o wolnej woli. Astrologia "pogańska" przeistoczyła się z czasem w astrologię "chrześcijańską".
Najwyżsi dostojnicy Kościoła katolickiego byli w sposób dowiedziony zwolennikami astrologii, a wielu z nich, nie zadowalając się swymi nadwornymi astrologami , zajmowało się nią praktycznie. Astrologią zajmowali się następujący papieże: Sylwester II (999-1003), Jan XIX (1024-1032), Aleksander IV (1254-1261), Mikołaj V (1447-1455), Pius II (1458-1464), Aleksander VI (1492-1503), Juliusz II (1503-1513), Leon X (1513-1521), który nawet ustanowił wydział astrologiczny przy ufundowanym przez siebie uniwersytecie papieskim "Sapientia", Piotr III (1534-1549), Marceli II (1555).
Kardynał francuski Pierre d'Ailly i kardynał niemiecki Mikołaj z Cusy byli czynnymi astrologami. Kardynał Richelieu bardzo często radził się astrologa Morinusa. Generał zakonu Karmelitów Franciszek Junctinus (1523-1580) był autorem obszernego dzieła o astrologii, które w dwu tomach liczy 2500 stron. Zawiera ono całkowitą wiedzę astronomiczną i astrologiczną swych czasów. Monumentalne dzieło astrologiczne Physiomathematica mnicha z Oliwy Placidus'a de Titis posiada oficjalne "Imprimatur". Wielu katolickich biskupów, przeorów i duchownych nie tylko zajmowało się astrologią, lecz napisali oni również wartościowe księgi z tej dziedziny.
Sobór Trydencki (1545-1563) zakazał uznawania wszelkich ksiąg wróżbiarskich, czyli takich, które zawierały reguły przepowiadania przyszłych zdarzeń, które według nauki Kościoła podlegają wolnej woli człowieka. "Natomiast dozwolone są takie reguły i naturalne obserwacje, które napisane zostały dla dobra żeglugi, rolnictwa i sztuki lekarskiej". Tym samym została zabroniona astrologia urodzeniowa lub prognostyczna, dozwolona natomiast astrologia tzw. naturalna.
O dwu bullach papieskich, które zajmowały się astrologią, jest mnóstwo nieprawdziwych stwierdzeń. W bulli Constitutio Coeli et terrae z 5 stycznia 1586 Sykstus V (1585-1590) zakazał jedynie lektury książek z dziedziny astrologii dociekającej, zabronionych na Soborze Trydenckim. Miało to na celu bezwarunkowe uznanie wolnej woli człowieka. Urban VIII (1623-1644) w bulli Constitutio Inscrutabilis z 31 marca 1631 r. zwrócił się jedynie przeciw nadużyciom ówczesnej astrologii i przeciw zaprzeczaniu wolności woli.
Z biegiem stuleci czynniki kościelne kilkakrotnie wypowiadały się przeciw nadużyciom w astrologii w sposób przez prawdziwych astrologów akceptowany. I dziś poważni astrologowie całego świata, w sposób zdecydowany przeciwstawiają się laikom i szarlatanom w tej dziedzinie.
Kościół katolicki nigdy nie potępiał ani nie zakazywał wiedzy astrologicznej!
Wszelkie twierdzenia przeciwne są fałszowaniem historii, rozsiewanym przez przeciwników astrologii z przejrzystych powodów. Jeśli czasem niektórzy duchowni wypowiadają się przeciw astrologii, wyrażają jedynie własne niemiarodajne zdanie prywatne i to tylko wobec takiego audytorium, w którym ich zadziwiająca ignorancja historii i tematyki astrologicznej nie budzi sprzeciwu.
Dlatego należy wyraźnie jeszcze raz zaznaczyć: Astrologia nie przeciwstawia się nauce Kościoła katolickiego, który też nigdy w przeszłości nie był przeciwny astrologii!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
effka



Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:38, 31 Paź 2010    Temat postu: Effka

A czym jest przepowiednia,w ktora tak tu wierzycie drogi Jozku,Ilono,Ivo???Nostradamus,ktorego przepwiednie przytaczacie,siostra Faustyna i cala reszta miala wizje.A czym jest wizja jak nie swego rodzaju wrozba???Dobra tarocistka patrzac na karty tarota doznaje takze wizji.
Tak naprawde wiec kosciol zakazal wrozenia,jasnowidzenia ze strachu o swa pozycje.
Zaczal za to wciskac nam kity w postaci objawien,by strachem wymusic poosluszenstwo Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 11:49, 05 Lis 2010    Temat postu:

System zgłębiania tajemnic rzeczywistości opierający się na innych środkach niż pięć zmysłów nazywany też jest wieszczeniem. Zgłębianie przyszłości w tym przypadku może łączyć natchnienie, rytuały magiczne, intuicję, sny czy trans z różnymi mechanicznymi środkami, np. z różdżką czy wahadełkiem. W dawnych kulturach wieszczenie obejmowało odczytywanie znaków za pomocą kryształowej kuli, badania jelit i wątroby lub znaków na łopatkach zabitych zwierząt (skapulimancja), rzucanie kości albo patyczków wróżbiarskich. Druidzi wróżyli z korzeni drzew i z chmur, wycia psów i sposobu, w jaki dym unosił się z ogniska, a czasem z agonalnych gestów ludzi, którym zadawano śmiertelne pchnięcie. Systemem wieszczenia jest I-cing czy tarot.[...]

Dar przepowiadania, jasnowidzenia, jest niezwykle rzadki i powinien mieć swój głęboki sens w Bogu. Tylko w potocznym rozumieniu prorok to człowiek przepowiadający przyszłość. Biblijny sens tego pojęcia był znacznie głębszy: prorok to mąż przemawiający w imieniu Boga i z Jego polecenia. Biblijni prorocy, nazywani „nabi” lub „roeh”, bądź „hozeh”, odgrywali istotną rolę: byli doradcami królów, głosili naukę Bożą, przepowiadali przyszłość, formułowali prawo i kult religijny, ustalali moralne i doktrynalne zasady życia społecznego. Przepowiadanie przyszłości było ściśle związane i wynikało z innych elementów ich posłannictwa. Miało potwierdzać prawidłowość nauki przez nich głoszonej, ostrzegać, wychowywać, przygotowywać do podjęcia zadań, które Bóg przygotował dla Izraela. Ich proroctwa były „znakami Objawienia, dostosowanymi do umysłowości wszystkich”, „racjami wiarygodności” (Katechizm Kościoła katolickiego, p. 156).

Proroctwa Starego Testamentu były tak „niejednoznaczne”, że możliwa była pomyłka Żydów”, którzy odrzucili obiecanego Mesjasza. Znaczenie proroctw biblijnych nie jest historyczne, lecz teologiczne. Były one nauką mającą podtrzymywać naród wybrany w wierności i miłości do Boga Jedynego, którego pragnęły ukazywać. Niejako na marginesie zawierały przepowiadanie przyszłości, które jednak zawsze łączy się z przekazem prawdy o Bogu.

[...]Czytający przepowiednie nie powinni stawać się „niewolnikami słów”, lecz pamiętać, że Bóg jest Panem czasu, życia i śmierci. Tylko On zna przyszłość. Jemu jedynemu znane jest to wszystko, co nastąpi. Wszelkie próby przepowiadania przyszłości, wyjąwszy pewne przypadki objawień zainspirowanych łaską, są bliskie satanizmowi, gdyż usiłują godzić w to, co jest boskie. Zasadniczym kryterium prawdziwości przepowiedni jest ich źródło — czy pochodzą od Boga, który przemawia przez proroków lub innych świętych. Niezdrowa ciekawość, niewytłumaczona dobrem zbawczym, jest oznaką niedojrzałości odbiorcy, poszukującego z niepokojem rozwiązania zagadki przyszłości. Przestrogą powinna być historia Saula, który "umarł na skutek własnego przewinienia, które popełnił wobec Pana, przeciw słowu Pańskiemu, którego nie strzegł. Zasięgał rady u wróżbiarki, a nie radził się Pana; On więc zesłał na niego śmierć, a królestwo jego przeniósł na Dawida, syna Jessego" (1 Krn 10, 13—14). Czytamy w Księdze Jeremiasza: "Bo to mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Nie dajcie się wprowadzić w błąd przez waszych proroków, którzy są wśród was, i przez waszych wróżbitów; nie zwracajcie uwagi na wasze sny, jakie śnicie. Oni bowiem prorokują wam kłamstwo w moje imię. Nie posłałem ich — wyrocznia Pana" (Jer 29, 8—9).
Andrzej Zwoliński, Astrologia, wróżby, jasnowidzenie i wywoływanie duchów
Powrót do góry
Erik



Dołączył: 29 Paź 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:30, 05 Lis 2010    Temat postu:

Gościu. Widzę, że jesteś wierzący w dogmaty wiary z zaangażowaniem neofity. Gdy tak jak nowo nawrócony często miewający ostatnio wgląd w wyznawaną przez siebie ideologię, tak też ty zdajesz się wiedzieć w temacie tylko tyle, ile pozwala tobie dogmat twej religii. Jeżeli jednak pozwolisz sobie na własną krytyczną analizę tekstów biblijno-apokryficznych, powinieneś zauważyć , iż po pierwsze, tylko traktując teksty pięcioksięgu, w wielu miejscach( o czym już wielokrotnie wspominałem) starotestamentowy „Bóg” jawi się jako nie wszystko wiedzący, mściwy, oszukańczy i zazdrosny. Poza tym w świecie, gdzie żyje około siedem miliardów ludzi szowinizmem jest uznawanie boga Żydów i chrześcijan za jedynego prawdziwego Boga.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 23:23, 05 Lis 2010    Temat postu:

Jeżeli analizujesz teksty biblijno-apokryficzne z równie wybiórczą uwagą, bezstronnością i zaangażowaniem jak zamieszczony powyżej tekst (przyznaj, ze przeczytałeś kilka pierwszych i dwa ostatnie zdania Wink to nie dziwi, że taki bóg Ci się jawi...
Powrót do góry
Erik



Dołączył: 29 Paź 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:26, 06 Lis 2010    Temat postu:

Nie wiem czemu twoim zdaniem wybiórczo czytam te pewne teksty. Przeczytałem więc jeszcze raz twój wpis i doprawdy nie wiem o co tobie chodzi. Tak więc po kolei, ogólnie znam sposoby wieszczenia przyszłości przez starożytnych i jak to się robi obecnie. Nie zgadzam się, że sens wróżb, przepowiedni, objawień, proroctw, wizji, channelingów, wróżb czy nawiedzeń ma jedynie sprawczy, twórczy i prawdziwy wydźwięk poprzez istotę tego boga o którym mówisz. Albowiem tak właśnie jak napisałem ów „Bóg” jest jednym z lokalnych bożków plemiennych, a tym samym jeśli nie jest to Bóg przez duże B daje to szanse do zaistnienia wielkiej liczby podobnych Jahwe wszelkiego rodzaju większych i pomniejszych bożków z prawem wieszczenia przez nich wygodnych im prawd. Stary testament, Księga wyjścia, Dekalog 1-7 „ Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa „ Ja jestem Jahwe, twój Bóg, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie. Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań.” Cóż za swoisty rodzaj sprawiedliwości? Gościu: zrugałeś pana /lub panią, który nazwał się Myślacy : Odpowiedz z cytatem „tiaaa, toś się popisał myśleniem HGW inkarnacją Miriam z Nazaretu - fakt niezaprzeczalny i oczywisty dowód na reinkarnację.3/4 ludzkości to ochoczo potwierdzi a za parę złotych to może nawet 7/8.Hylę czoła przed Rozumem”. Który napisał „ A co głuptasku, bozia nie dała rozumku? Wy ludzie wszyscy tak jak jakieś cyborgi, tylko kościelstwo i zabobony. Jezus powiedział tak, ksiądz tak, a papież jeszcze coś dodał. Czy wy nie macie własnych odczuć, pragnień czy rozumu? Czy Jezus do dziś ma za was rozwiązywać wasze małe problemy, tylko wstarczy iść w niedzielę do kościoła i sprawa załatwiona? Spójrzcie sami na siebie, bo jak zechcecie sami będziecie bogami i to takimi jakimi zechcecie być. Mają racje ta Effka i Eryk, że czcicie boga Żydów i rozprawiacie o świętej księdze Żydów spisanej przez Żydów dla Żydów. Jezus dobrze, poświęcił się dla ludzi, ale nie dla Niemców czy Polaków, ale też dla Żydów właśnie. Dopiero Paweł, mniejsza o nawiedzenie na drodze do Damaszku, ale on przecież nigdy nawet Jezusa nie widział, chciał coś zrobić i zrobił! To też był Żyd, a do tego impotent i najprawdopodobniej typ homoseksualisty, przeczytajcie sobie chociażby „Historia chrześcijaństwa” Adriana Hastingsa i dwunastu innych profesorów, w większości chrześcijan. A w reinkarnacje wierzy ¾ ludzkości na Ziemi, czyż to nie daje wam do myślenia, czy już nie umiecie funkcjonować bez tej waszej katolickiej sekty ? Co myślicie, że wasza wiara w dobrą złośliwą bozie w dobie komputerów i lotów kosmicznych nie jest głupia, naiwna i dziecinna ?! Pomódlcie się do swoich bóstw o rozumek. Niestety, nie otrzymacie go, bo waszej bozi po prostu nie ma, są jedynie ci co zabierają wam dziesięcinę, abyście mogli nie myśleć i spać spokojnie. HAHAHAHAHAHA.!!!!!!!!!!!”. Było to zabawne, i choć bardziej hołduje i namawiam do dialogu ten ktoś ( „Myślący”) w sumie ma rację „ że czcicie boga Żydów i rozprawiacie o świętej księdze Żydów spisanej przez Żydów dla Żydów. Jezus dobrze, poświęcił się dla ludzi, ale nie dla Niemców czy Polaków, ale też dla Żydów właśnie.” Długo szukałem prawidłowych słów do wyrażenia tej właśnie prawdy. Wiara Żydów nie powinna być wiarą Polaków. Ale wracając do niekonsekwencji i braku wszechmocy Żydowskiego Jahwe .Mógłbyś „Gościu” zapewne powiedzieć, iż Bóg ma wszystko zaplanowane ! Jeśli tak, to jaka jest tu nasza rola i wpływ na cokolwiek? Czy tylko jesteśmy (może to nie dotyczy wszystkich) marionetkami w Bożym teatrzyku lalek? A jeśli tak, to czy bardzo się różnimy od domowych sprzętów i narzędzi? I w takim razie co z grzechem i karą jeśli to, że grzeszymy może również być częścią Bożego planu? Tak jak również niekonsekwencją Boga było karanie „pierwszych ludzi” w osobie Adama i Ewy za spożycie owocu z drzewa wiedzy, gdyż świadczy to o tym, iż przedtem musieli być nieświadomi czegokolwiek i dopiero po skonsumowaniu przysłowiowego jabłka wiedzy ją uzyskali. Nie ważne też, że wcześniej byli przed konsekwencjami tego czynu przestrzegani, bo przecież nie byli świadomi. Inną niekonsekwencją w tej sprawie jest to, iż albo Bóg (ten Bóg) tak się to jemu przypisuje, nie był przynajmniej w tej kwestii Bogiem wszechwiedzącym, gdyż w innym przypadku nie dość , że wiedziałby co planuje wąż i w konsekwencji, że dojdzie do spróbowania owocu wiedzy, to również niemiałby powodu szukać Adama, gdy ten ujrzawszy swą nagość schował się przed Bogiem ze wstydu. Co jednak najgorsze w tej alegorii to fakt okłamania pierwszych ludzi przez samego Boga, który zapewniał ich, że owoce z drzewa wiedzy są dla nich zatrute i na pewno po ich zjedzeniu oni umrą . Księga Rodzaju 3: 3-13 3„tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli, 4 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! 5 Ale wie Bóg, że , gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło.6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią; a on zjadł. 7 A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Boga Jahwe przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Bogiem Jahwe wśród drzew ogrodu. 9 Bóg Jahwe zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? 10 On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. 11 Rzekł Bóg: Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? 12 Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. 13 Wtedy Jahwe Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś?...” Kolejną perełką tego typu może na przykład być nieco dalszy cytat Księga Rodzaju 3: 22 „ Po czym Jahwe Bóg rzekł: Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki.” Któż są ci My do, których Bóg Jahwe żali się nad niesubordynacją swych pupili, których chwilę później wypędza z raju tylko dlatego, aby oni nie stali się jemu podobni po spożyciu zaczarowanych owoców z drzew wiedzy i życia? Przykładem narzuconych nam „boskich planów” mogłoby tu być także Homerowskie wieszczenie Kasandry, o czym pisałem w którejś z poprzednich wypowiedzi. Jedynie jak sądzę, wychodząc poza ramy wytyczone jedną dogmatyczną religią , zobaczyć można całe spektrum sprawy. Pisałem również gdzieś o omylności i braku wszechwiedzy tego właśnie żydowskiego boga i przez pryzmat tak zwanych fałszywych proroków, czy też prorokach co do których niejednokrotnie nawet oni sami nie wiedzieli czy dane objawienie jest objawieniem czy może nawiedzeniem, gdyż nie znali pochodzenia swych objawień. Ellen G. White, Joseph Smith Junior itp. itd. W sprawie Saula, domniemanego króla panującego przed Dawidem: Z tego co ja wiem to na kilka lat panowania ( tak jak usiłuje się to sugerować w Biblii) dokonał on niezmiernie dużo, a to że popełnił samobójstwo podczas trzeciej wojny z Filistynami, w niczym nie dowodzi, iż zginął on, gdyż nie zaufał Bogu ale że taki właśnie był zamysł rządzącymi losem bogami. Wywołałująca ducha spowodowała przecież, iż to właśnie Samuel, przepowiedział Saulowi to, że następnego dnia zginie on w starciu z Filistynami. Tak więc to, że w tym przypadku uważa się Samuela za proroka wieszczącego jego śmierć jako karę za konflikt z arcykapłanem i przez to sprzeciwianie się Jahwe, jest jedynie zręczną spekulacją biblistów, którzy w ten sposób pragnęli udowodnić i usprawiedliwić niby wszechwiedzącego Boga, który niemiałby zbyt wielu innych powodów aby uśmiercić Saula. "Bo to mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Nie dajcie się wprowadzić w błąd przez waszych proroków, którzy są wśród was i przez waszych wróżbitów; nie zwracajcie uwagi na wasze sny, jakie śnicie. Oni bowiem prorokują wam kłamstwo w moje imię. Nie posłałem ich — wyrocznia Pana". A kto mówi, iż w tym przypadku także i Jeremiasz nie jest fałszywym prorokiem , czyż nie jest tak tylko dlatego, że tak właśnie pasuje, aby móc zrozumieć boskie zarządzenie? Niektórzy bibliści utrzymuj, że autorem Ksiąg Królewskich był właśnie Jeremiasz. Natomiast Księgi Kronik, tak jak wskazują na to liczne naleciałości aramejskie w tekście dowodzą, że powstały one w IV a nie w X i XI wieku przed naszą erą, czyli nie w czasach życia Saula i Dawida. Dodatkowo teksty te poddane były reformom króla Judy Jozajasza, który zakładał, iż podstawowym obowiązkiem królów było służenie Jahwe i podporządkowanie się arcykapłanom. Saul uwikłany w konflikt z Samuelem nie miał prawa znaleźć łaskawej oceny w oczach ówczesnych redaktorów spisujących tekst Biblii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iva



Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:41, 06 Lis 2010    Temat postu:

Witaj Eriku
Widzę, ze stałeś sie na forum bardzo płodny Smile i nawet znalazłeś wielbicielkę Smile (szkoda, że ogląda mondre programy w TW z cyklu "byłem ksiendzem, teraz jestem ksienciem" i cierpi na arachnofobię...)
Trochę trudna z Tobą polemika, za dużo słów, ale proszę Cię o szczerą odpowiedź.
Mały test?
1. jesteś 100% przekonany do swoich racji (w to nie wątpię) i Twoim zadaniem jest walka z chrześcijaństwem, kościołem a Twoja tzw. miła powierzchowność wypowiedzi jest tylko maską?
2. szukasz okazji do "wypowiedzenia" siebie, szukasz słuchaczy?
3. już wiesz "że nic nie wiesz", chcesz się rozwijać, szukasz ludzi, z którymi mógłbyś prowadzić dialog?

Jestem dosc konkretna, trochę szkoda mi czasu na "dyrdymały".. Dlatego proszę o jednoznaczną odpowiedź - masz ochotę ze mną dsyskutować? Wink
Pozdrawiam Smile Iva


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erik



Dołączył: 29 Paź 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:33, 06 Lis 2010    Temat postu:

Droga Ivo. Tematem nieznanego zajmuję się bez mała 30 lat. Na pewno przeciwstawiam się ortodoksji, wierzę że nic nie jest proste i jednoznaczne. Nie wojuję z kościołem, po prostu w wieloletniej kampanii przeciwko mnie nauczyłem się bronić. Nie szukam specjalnie wyznawców, lecz chciałbym wiedzieć, czy me przemyślenia służą czemukolwiek, po to dialog. Tak jak wspomniałem traktuje forum zarówno jako konstrukcje mych przyszłych tekstów, jak i jako terapię. Sokratesowe „wiem, że nic nie wie wiem” jest etapem, do którego dotarłem jakiś czas temu, w związku z czym chętnie dowiem się więcej i jeżeli tylko ty masz na to ochotę chętnie z tobą popiszę. Z pozdrowieniami Erik.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iva



Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:28, 07 Lis 2010    Temat postu:

Cieszy mnie Twoja odpowiedź.
Nie będę może idealnym partnerem w dialogu, poza odmiennym postrzeganiem istoty rzeczy, nie mam tak duzej wiedzy historyczno-kulturoznawczej jak Ty...(w tym mój TŻ jest mym dopełnieniem Smile, świat poznaję od wewnątrz...jestem raczej typem kontemplatyka niż praktyka i dotykam bardziej przez intuicję niż intelektualne dociekanie.
Ale to może dobrze, dzięki temu nasza dyskusja ma szansę nie stać się żonglerką i, mam nadzieję, dla obojga będzie pewnym wyzwaniem.
Nie ukrywam też, że nie jestem skłonna do zmiany "frontu". Dla mnie jesteś jednym z zagubionych wędrowców, wilków stepowych, z którym może warto przejść kilka kroków.

Na początek - REINKARNACJA.
Nawet w czasie mych "podróży na Wschód" reinkarnacja wydawała mi się czymś absurdalnym, wiara w nią jest mi po prostu obca. Jest depersonalistyczna, pozbawia tożsamości i osobowości, ma ciało w pogardzie. Jest oczywiście całkowicie sprzeczna z chrześcijaństwm, w którym człowiek - ciało i dusza - to Jedność i niepowtarzalność. Jedność bardzo trudna do przyjęcia nawet dla wierzących, bo choć jesteśmy jednością, nosimy w swym jestestwie pęknięcie...
Powiedz mi Eriku czym jest dla Ciebie dusza? ciało? Wrócę do pytania o moment wcielenia? i pozostałych pytań?
Czy za dowody na jej istnienie przyjmujesz przeczucia, doświadczenia podczas hipnozy i tym podobnych stanów?
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erik



Dołączył: 29 Paź 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:08, 07 Lis 2010    Temat postu:

Ivo. Jakie pęknięcie masz na myśli pisząc o jedności ciała i duszy, czy twym zdaniem chodzi może o grzech pierworodny? W kwestii wcielania się duszy, w chrześcijaństwie nie powinno być sporu w tej kwestii, sądzę iż powinno się przyjmować wstąpienie duszy już w momencie poczęcia. Wszelkie inne zakładane koncepcje powinny kłócić się z „Boskim planem”, albowiem jeśli byłby zamysł powinno zacząć się i pełne życie. Z tego co ja doświadczyłem i wyczytałem, to tak jak pisałem sądzę jednak, że dusza jako wielotypowy podróżnik wstępuje w ciało lub odwiedza je w różnych momentach życia płodowego. Nawet ciasto na chleb różnie w różnych warunkach i okolicznościach, rośnie i dojrzewa do odpowiedniego momentu przed włożeniem do pieca. W przypadku dusz tak jak sądzę mamy do czynienia z ich własną wiedzą, planem czy charakterem przed zaistnieniem połączenia plemnika z jajem. Znam przypadki narodzin dzieci, które rodziły się tylko po to, aby swą szybką śmiercią udowodnić lub wskazać coś rodzicom. W tej koncepcji te duchowe kamikadze też podobnie w przypadku aborcji są rodzajem wolontariuszy, czy nawet aniołów-avatarów poświęcających swe zaangażowanie dla wyższych celów. Wielokrotnie czy to przy przeprowadzanych przeze mnie, czy też przez kogoś innego hipnozach, dusze dochodzą do tak zwanych „poczekalni dusz”, i jest to coś zupełnie niejednoznacznego. Może są to jedynie pragnienia lub wyobrażenia ludzi wprowadzonych w trans? Ale jeśli nie, może świadczyć to zarówno o różnorodności planów czy zachowań dusz niekiedy wręcz odrębnych od wierzeń i intelektu osób hipnotyzowanych. Pewna kobieta była w piątym miesiącu ciąży kiedy poroniła, robiąc jakieś porządki domowe. Była ona w doskonałym związku i to miało być pierwsze tej pary długo oczekiwane dziecko. Po tym zdarzeniu kobieta obwiniając siebie nie mogła znaleźć sobie miejsca obwiniając siebie za zaistniałą sytuację. Miała też podobny dylemat, czy ten jej poroniony płód już miał duszę. Tak więc kilka miesięcy po tym zajściu udała się do hipnotyzera, który szukając przyczyny zaistniałej sytuacji i załamania kobiety we wczesnym okresie jej dzieciństwa, samoistnie przeprowadzając ją przez granice życia i śmierci, doprowadził kobietę do „poczekalni dusz”. Jak się okazało jej „dusza” została tam ściągnięta przez duszę poronionego dziecka, które przekazało duszy kobiety, że jest to swojego rodzaju istota, która wcieliła się w ciało jej „ zmarłego dziecka” tylko po to, aby jej uświadomić jakąś zmianę, która ma zaistnieć w życiu kobiety. Z owej duszy emanowała mądrość i anielska miłość, a także spokój manifestujący się wyobrażeniem fal rozbijających się o morski brzeg. Kiedy kobieta tydzień później ochłonęła po przeżyciach ostatniego okresu czasu, pewnego późnego popołudnia po pracy postanowiła pojechać zamiast prosto do domu na plażę znajdującą się w całkiem innej stronie miasta. Jadąc tam zobaczyła samochód swego męża zaparkowany na jednej z ulic, kiedy poczekała kilkadziesiąt minut zobaczyła męża obściskującego się na pożegnanie z inną kobietą. W domu najpierw wydawał się jak zwykle troskliwy i kochający, dopiera po lawinie pytań przyznał się do kilkuletniego związku z inną kobietą. Kilka miesięcy później był rozwód, a na sesjach terapeutycznych kobieta poznała jej przyszłego męża, teraz mają śliczną córeczkę.
Namaste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iva



Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:30, 08 Lis 2010    Temat postu:

Eriku
Nigdy z własnej woli nie poddałabym się hipnozie...ale mniejsza z tym. Uważasz, że doświadczanie "stanów odmiennej świadomości" w czasie hipnozy, podobych do stanów opętania oraz do stanów po użyciu niektórych narkotyków, są dowodem na reinkarnację?

Smutna historia ROZPADU ZWIĄZKU. Ja niestety trochę inaczej to interpretuję...
1. Człowiek nie powstaje i nie rodzi się tylko po to by coś udowodnić, by być użyty do jakiegoś celu, nie wiem jak wielkiego...

CZŁOWIEK RODZI SIĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE Z MIŁOŚCI I DLA MIŁOŚCI

gdzieś czytałam, nie pamiętam już w tej chwili gdzie, że dusza-stworzenie wybiera życie czy inaczej - godzi się na konkretny moment ziemskiego czasu.
W Bożym świecie nie ma czasu - wszystko, co było znów jest, a co jest już było...
Czytając Twoje rozważania na temat wydarzenia w raju, przeznaczenia i przewidywania przez Boga przyszłości (i w ogóle na temat Boga Jahwe:) przychodzi mi na myśl tylko to, że wciąż postrzegasz Boga na swój obraz i podobieństwo...może dlatego Biblia jest dla Ciebie "łatwą" lekturą i nie odkrywasz wielości znaczeń? Czytasz ją, jak książkę historyczną a to żywa księga.
TO TWOJA HISTORIA.

2. ZWIĄZEK DWOJGA LUDZI JEST NIEROZERWALNY (nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej, czym zatem jest miłość doskonała, jezeli w jednym życiu może być ich kilka, a w wielu żywotach - tysiące?).
To trudny temat. Piszesz, że kobieta odbierała swój związek jako doskonały, czy obecny też jej się takim wydaje? Jest dość charakterystyczne, że ludziom ocierającym się o magię, wróżbiarstwo w pierwszym rzędzie rozpadają się rodziny...To są siły wobec których człowiek staje się bezbronny. Możesz się czuć z tym dobrze, może Ci się wydawać, że jesteś wolny...ale spróbuj odejść...
Nie więrzę, że w tym w związku wszystko było ok., że kobieta nic nie wiedziała. Kilka lat nie wiedzieć, że się jest zdradzanym!?
"Miała też podobny dylemat, czy ten jej poroniony płód już miał duszę. Tak więc kilka miesięcy po tym zajściu udała się do hipnotyzera"
TO BARDZO BARDZO ZAGUBIONA KOBIETA

Ale, wracając do reinkarnacji, twierdzisz, że w świecie, w którym wszystko ma duszę (rośliny, zwierzęta...) człowiek, czy może raczej ludzkie ciało może jakiś czas istnieć bez duszy? Jak rozumieć tę pustkę? Możliwe jest więc, że w przypadku porodu przedwczesnego urodzi się COŚ bez duszy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erik



Dołączył: 29 Paź 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:44, 08 Lis 2010    Temat postu:

Ivo: Mówisz, że nigdy z własnej woli nie poddałabyś się hipnozie. Tak, masz do tego prawo. Lecz nigdy nie pisałem, iż uważam jakoby doświadczanie „stanów odmiennej świadomości" były podobne do stanów opętania, albo do stanów po użyciu narkotyków i dlatego miały by one być dowodami na reinkarnację. Jest to typowa spekulacja z twojej strony podobna do tej (wyd.: Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1977) czytamy:„...Niektórzy chrześcijanie, niczym ludzie, którzy po pijanemu działają na własną zgubę, zmienili trzy, cztery razy oryginalny tekst Ewangelii i sfałszowali go, aby mieć odpowiedź na stawiane zarzuty...” Opisaną przeze mnie historię interpretujesz z subiektywnej pozycji słuchacza, a nie świadka, tak więc cóż możesz na ten temat powiedzieć, wszak nie jesteś twoim Bogiem i zapewne nie masz prawa wiedzieć wszystkiego (chyba, że się mylę). Dalej piszesz, że człowiek nie powstaje i nie rodzi się tylko po to by coś udowodnić, lub by być użyty do jakiegoś celu- znów przemawia przez ciebie pycha, bo skąd ty jesteś tego taka pewna. To samo będzie się tyczyło pewnika, iż człowiek rodzi się wyłącznie dla miłości. Cóż, muszę pogratulować tobie jeśli znasz to z autopsji, a jeśli jednak nie tak całkiem, pozostawię to tobie do przemyślenia. W kwestii, że dusza godzi się lub nawet wybiera sobie konkretny moment , czas i swą przyszłą rodzinę, myślę podobnie, choć zauważ nie mówię, że tak musi być na pewno. A boży czas niema nic do tego, gdyż dana istota ma rodzić się w ziemskim czasie i w wśród ziemskiej rodziny. W moich rozważaniach nie ma mowy o raju w katolickim tego słowa pojęciu. Przeznaczenie i przewidywanie przez Stwórcę przyszłości uważam za paradoks, chyba, że tych których nazywa się mianem Bóg-Bogowie nie są nimi w istocie aż tak bardzo jak to jest uznawane. W kwestii Jahwe wcale nie uważam go za Boga, a jedynie za bożka, i czy my wszyscy bardziej lub mniej nie postrzegamy tych istot na swój obraz i podobieństwo? Istotnie Biblia jest lekturą na tyle tylko skomplikowaną na ile zdążono skomplikować przeniesione do niej starsze i bardziej klarowne sumeryjsko- asyryjskie teksty. To prawda, że nie widzę wielości zawartych tam znaczeń, chyba że jako politykę światową. Rzeczywiście zawsze czytałem ją, jako książkę historyczną i nie widzę w tym tekście więcej życia niż powszechnie opisywanego tam strachu i śmierci. Co do nierozerwalności związków, znam co najmniej 5 par, które za odpowiednią opłatą otrzymały kościelne unieważnienia małżeństw (dwie z tych para mają po troje dzieci.)
Teraz to co lubię: „ miłość doskonała”- to brzmi jak poezja - Romeo i Julia, Tristan i Izolda lub Heloiza i Abelard. Wszystkie tak doskonałe, że aż nieszczęśliwe, a może dlatego, że nieszczęśliwe to doskonałe, piękne i prawdziwe. I jak tu nie dać tym kochankom prawa do kolejnego spotkania i to nie na cmentarzu Pe’re- Lachaise ani w niebie katolików, ale właśnie na Ziemi, choćby i tysiąc razy. Mam pewną koleżankę, która w trakcie rozmowy z pewnym hinduistą usiłującym jej przedstawić najlepszą jego zdaniem drogę do siódmego hinduskiego nieba, oznajmiła jemu wprawiając go w konsternację, że ona nie chce iść do żadnego nieba, lecz chce wracać tu na Ziemię tyle razy ile tylko jest to możliwe.
Czemu Ivo znów zmieniasz znaczenie moich słów? Nic nie mówiłem, że owa kobieta praktykowała jakiekolwiek paranauki czy praktyki, wręcz przeciwnie była szarą przeciętną tradycjonalną nieco zdewociałą myszą. I właśnie nie znajdując wytłumaczenia swej osobistej tragedii w kościele z wielkimi oporami poddała się czemuś, dzięki czemu wreszcie mogła stanąć na nogi. Napisałem tobie, że nie wojuję z religią. Każdy sam ponosi konsekwencje swych wyborów, wojuję i będę wojował z kłamstwem, obłudą, głupotą i w obronie słabszych. A częściej podburzani przez księży wyznawcy instytucji kościelnych „kamieniują” i oczerniają tych będących w mniejszości niż odwrotnie. Tak też nieuzasadnionym oszczerstwem jest to co napisałaś „ Jest dość charakterystyczne, że ludziom ocierającym się o magię, wróżbiarstwo w pierwszym rzędzie rozpadają się rodziny”-czy robiłaś na ten temat jakąś statystykę? A teraz kolejny znany mi wybieg kościoła (tak na marginesie czy ty nie jesteś księdzem?): „To są siły wobec których człowiek staje się bezbronny. Możesz się czuć z tym dobrze, może Ci się wydawać, że jesteś wolny...ale spróbuj odejść..” Coś mi tu znów pachnie obowiązkiem katolika, aby nawrócić kogoś na tę waszą jedynie słuszną religię, już to przerabiałem z mieczem w dłoni. Wspominasz, że (zapewne twym zdaniem) kobieta o której pisałem była naiwna. Tak, była naiwna tak jak tylko katolik może być naiwny, gdyż wówczas jak ją mąż zdradzał była jeszcze praktykującą katoliczką. Piszesz, że nie wierzysz, aby kobieta mogła nic nie wiedzieć przez kilka lat, że była zdradzaną, niestety nie wiem tego, gdyż z tego co z kolei wiem na pewno ostatnich kilka wcieleń nie byłem kobietą. Tak właśnie jak mówiła powodem, że udała się do hipnotyzera była niepewność czy jej poroniony płód już miał duszę. Tak też sądzę, że w świecie, wszystko ma duszę i to nie tylko rośliny, zwierzęta ale nawet i minerały czy całe planety. Także uważam, iż jak to ujęłaś, ludzkie ciało może jakiś czas istnieć bez duszy. W jednym z periodyków astronomicznych był artykuł na temat klonowania i właśnie kwestii duszy u biorobotów, cyborgów, a szczególności podobno juz istniejących kilku tysięcy klonów. Wiele schorzeń w waszej nomenklaturze nazywanych nawiedzeniami wiąże się z zamianą lub posiadaniem więcej niż jednej duszy (rozdwojenie jaźni, schizofrenia). Z tego co uznaję teoretycznie możliwe jest więc też, że w przypadku porodu i to nie koniecznie przedwczesnego urodzi się istota bez duszy.
Namaste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iva



Dołączył: 03 Paź 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:56, 08 Lis 2010    Temat postu:

Odpowiedziałeś dość wymijająco słusznie wyczuwając, że chcę dotknąć problemu aborcji...A więc dla Ciebie to bohaterscy wolontariusze...miliony istnień z radością giną w łonach swych matek i z równą radością wcielają się w nowe łono...
+
tysiące czarnych dzieci umierających z głodu, chorób i wyczerpania w świecie "nowej świadomości", gdzie za pomocą TV każdy może się nad nimi głęboko wzruszyć a nawet łezkę uronić
+
tysiące żółtych dzieci umierających tylko dlatego, że urodziły się w rejonie, w którym zycie ludzkie ma się za nic...ale w którym powstały największe systemy filozoficzno-religijne. I CHING.
+
tysiące białych dzieci umierających w samotności, depresji, poczuciu bezsensu, bo przecież "wszystko jest względne", ich życie też...
+

TAKA KARMA...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Apokalipsa Strona Główna » inne... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin