Autor Wiadomość
Axel
PostWysłany: Pią 22:04, 02 Mar 2007    Temat postu: FALE Z KOSMOSU

Komety i asteroidy nie są jedynym zagrożeniem dla Ziemi pochodzącym z kosmosu. Co kilkanaście tysięcy lat w jądrze naszej galaktyki dochodzi do gigantycznej eksplozji, która wytwarza ogromne fale promieniowania kosmicznego mające zabójczy wpływ na życie na Ziemi. Analizując ruchy gazów w kosmosie naukowcy doszli do wniosku, że ostatni raz doszło do takiego wybuchu około 15 tysięcy lat temu. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że jesteśmy w przededniu kolejnego wybuchu i nadejścia następnej śmiercionośnej fali.

Eksplozja jądra galaktyki.

Zjawisko eksplozji jądra galaktycznego po raz pierwszy poznano w latach sześćdziesiątych, kiedy to w odległych od nas galaktykach zaobserwowano ogromne wybuchy. Siłę ich można by porównać do wybuchu setek milionów supernowych. Obserwacje dowiodły, że w jądrach galaktyk w czasie eksplozji wyzwalają się monstrualne fale promieniowania przemierzające całą galaktykę i wywołujące po drodze katastrofy na skalę kosmiczną. Promieniowanie to przejawia się w potężnej nawale fal radiowych o niskiej częstotliwości, promieniowaniu gamma, promieniowaniu ultrafioletowym, rentgenowskim oraz lawinie przenikliwych cząstek. Astronomowie zdali sobie sprawę, że w jądrze naszej galaktyki również zachodzą podobne zjawiska. Początkowo sadzono, że wybuchy takie mają miejsce raz na 100 milionów lat i nie należy się nimi przejmować. Przypuszczano, że gdyby nawet taka eksplozja nastąpiła, to jej niszcząca siła nie dotrze do nas, gdyż ziemski układ planetarny znajduje się z dala od galaktycznego jądra.

Poza tym wypełniające region jądra pola magnetyczne będą stanowić zaporę powstrzymującą przemieszczanie się promiennej inwazji na zewnątrz. Najnowsze badania dowiodły, że założenia te były całkowicie błędne. Niektórzy naukowcy uważają, że jądro naszej galaktyki wybucha 10 tysięcy razy częściej, niż dotychczas sądzono, to znaczy mniej więcej raz na 10 tysięcy lat. Wielu badaczy jest zdania, że nawałnicę promieni kosmicznych nie powstrzymają wielkie pola magnetyczne. Wręcz przeciwnie, wzmocnią one i ukierunkują zgodnie ze swoim kierunkiem radialne rozprzestrzenianie się kosmicznych promieni. W rezultacie powstanie rosnąca w siłę galaktyczna superfala, która będzie się przemieszczać promieniście od jądra galaktyki z prędkością zbliżoną do prędkości światła.

Ślady superfali z przeszłości.

Potężna nawała promieni kosmicznych ostatni raz nawiedziła Ziemię 11500 - 14500 lat temu i jak się przypuszcza była odpowiedzialna za nagłe zakończenie epoki lodowcowej i za masową zagładę wielu gatunków zwierząt. Z powierzchni Ziemi znikło wówczas 95 procent dużych ssaków oraz wiele gatunków małych zwierząt i ptaków. Paleontolodzy twierdzą, że była to największa i najbardziej zagadkowa zagłada istot żywych od czasu wyginięcia 65 milionów lat temu dinozaurów. Resztki tych zwierząt znajdujemy dziś w osadach powstałych po katastrofalnych powodziach spowodowanych gwałtownym stopieniem lodowców. Dowód na to, że w przeszłości nawiedzały nas superfale z kosmosu można znaleźć analizując skład chemiczny poszczególnych warstw lodu polarnego. Glacjolodzy odkryli, że poziom kwasowości lodu zmieniał się w poszczególnych warstwach w regularnych odstępach czasu, co kilkanaście tysięcy lat i jest zapisem aktywność promieni kosmicznych w poszczególnych okresach dziejów Ziemi. Poszczególne pokrywy lodowe wypełnione są pyłem kosmicznym w dużym stężeniu. Podczas aktywności kosmicznej zwiększa się również poziom koncentracji izotopu berylu – 10 w lodzie. Ostatnia odkryta warstwa, której poziom kwasowości znacznie przekracza kwasowość pozostałych warstw datowana jest na koniec ostatniego zlodowacenia. To dowodzi, że musi istnieć związek, między superfalami a klimatem i sugeruje, że superfale inicjują lub kończą okresy lodowcowe.

Dowodów na zwiększone działanie promieni kosmicznych w przeszłości dostarczyli także naukowcy z NASA badający skały księżycowe. Na podstawie śladów słonecznych rozbłysków wytrawionych na powierzchni księżycowych skał stwierdzili, że około 16000 lat temu intensywność słonecznych rozbłysków była pięćdziesiąt razy większa niż w innych okresach. Tę podwyższona aktywność promieniowania słonecznego mógł spowodować pył kosmiczny opadającym na powierzchnię słońca.

Skutki uderzenia.

Gdy nadejdzie superfala jej czoło stanowić będzie
impuls elektromagnetyczny o wysokim napięciu. Będzie on indukował się we wszystkich przewodnikach elektryczności. Skoki napięcia w sieci naziemnych przewodów spowodują zwarcia w transformatorach i instalacjach elektrycznych, co doprowadzi do globalnego zaniku zasilania w energię elektryczną. Ludzie, którzy dotkną w tym czasie dużych powierzchni metalowych zostaną porażeni prądem. Cała sieć telekomunikacyjna ulegnie zniszczeniu. Przestaną działać komputery, telewizory, radia, telefony, systemy GPS itp. Sztuczne satelity zostaną „usmażone”. Nastąpi jonizacja atmosfery, czego konsekwencją będzie zniszczenie warstwy ozonowej i wystawienie Ziemi na szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe i jonizujące.

Istniej duże prawdopodobieństwo, że przemieszczającemu się na przedzie superfalki impulsowi elektromagnetycznemu będzie towarzyszyć fala grawitacyjna. Może ona spowodować potężne trzęsienia ziemi, wybuchu wulkanów i podniesienie poziomu oceanów.

27 sierpnia 1998 roku mieliśmy przedsmak tego, jak zalew promieni kosmicznych może zakłócić życie na Ziemi, tego dnia bowiem silne promieniowanie gamma uderzyło niespodziewanie w naszą planetę. Jego źródło znajdowało się w gwiazdozbiorze Orła 20 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. To trwające 5 minut wydarzenie miało wystarczającą moc, aby zjonizować górne warstwy atmosfery i spowodować awarię przyrządów na kilku satelitach. Piętnaście lat wcześniej, w roku 1983, znacznie krótsze, czterosekundowe, uderzenie promieni gamma zakłóciło transmisje radiowo telewizyjne i miało wpływ na globalny system łączności i nawigacji.

Nagłe zmiany klimatu.

Wiatr kosmicznych promieni superfali, zmierzających w naszą stronę z szybkością światła, zamieni w parę i kurz resztki zamarzniętych komet, które otaczają nasz system słoneczny i dmuchnie tym gazem i kurzem do wnętrza układu. Gaz i pył mgławicowy rozproszy światło słoneczne do tego stopnia, że nastąpi przesunięcie ku czerwieni całego spektrum promieniowania. Niebo zmieni kolor z niebieskiego na krwisto czerwony (motyw czerwonego nieba pojawia się w wielu przepowiedniach i wizjach przyszłości, – przyp. autora). Ponieważ nasza atmosfera jest nieprzeźroczysta dla promieniowania podczerwonego, zmiany te spowodują ogrzanie górnych warstw atmosfery i w początkowej fazie oziębienie powierzchni ziemi. Później, gdy pył kosmiczny spadnie na Słońce, zenergetyzuje jego powierzchnię, co spowoduje wzrost jego jasności i emisji promieniowania. To wszystko będzie miało dramatyczny wpływ na zmiany klimatyczne. Skutkiem będzie nasilenie się częstotliwości ekstremalnych zdarzeń pogodowych: zakłócenie naturalnych rytmów opadów, huragany, gwałtowne sztormy i równie gwałtowne opady deszczu ze śniegiem i lodem, powodzie, a z czasem całkowitą zmianę stref klimatycznych na planecie. W pewnych okolicznościach może zainicjować powstanie epoki lodowcowej, a w innych gwałtowne ocieplenie klimatu.

W ciągu ostatnich kilku milionów lat naszą planetę wielokrotnie nawiedzały okresy lodowcowe. Ostatni miał miejsce 11600 lat temu. Ciepłemu klimatowi, którym cieszymy się od ostatniej epoki lodowcowej, towarzyszy równie długa przerwa między nadejściem superfali. Jednak okresy między epokami lodowcowymi, a głównymi uderzeniami superfali rzadko były tak długie jak obecnie. Następna superfala, która wydaje się być opóźniona, może pogrążyć nas w kolejnej epoce lodowcowej.

Cicho i bez ostrzeżenia.

Ponieważ promienie kosmiczne rozchodzą się z prędkością światła, mogą uderzyć w naszą planetę praktycznie bez żadnego ostrzeżenia poprzedzone jedynie błyskiem pochodzącym z początkowej fazy eksplozji. Sygnałem, że nadchodzi niebezpieczeństwo będzie nowa, jaśniejsza od Wenus, gwiazda, która rozbłyśnie nagle między konstelacjami Strzelca i Skorpiona. Superfala pokonująca odległość 23 tys. lat świetlnych, jaka dzieli nas od jądra galaktyki, pozostanie kompletnie niewykrywalna aż do momentu uderzenia. Nie ma też sposobu, który pozwoliłby przewidzieć, czy kolejna superfala uderzy za kilka tysięcy lat, czy w ciągu najbliższego dziesięciolecia, czy może jeszcze w tym roku.

Możemy jedyni określić statystyczną częstotliwość występowania tego zjawiska poprzez badanie pokrywy lodowej ziemskich biegunów, w której zostały odnotowane nadejścia poprzednich superfal. Zapis w lodzie wykazuje, że wydarzenia takie powtarzają się średnio, co 13 –26 tysięcy lat, ale zdarzają się przypadki, że powtórka następuje po zaledwie 10 tysiącach lat. Dowodzą one również, że ostatnie tego typu wydarzenie osiągnęło swój punkt kulminacyjny 11500 do 14500 lat temu. Wiedząc, że superfale mogą powtarzać się, co 10 tysięcy lat, bez ryzyka popełnienia błędu, możemy stwierdzić, że stoimy przed kolejnym zagrożeniem tego typu.

Centrum galaktyki może również wybuchać, chociaż mniej gwałtownie, w okresach między głównymi erupcjami. Obserwacje astronomiczne dowodzą, że w ostatnich 5300 lat mieliśmy 14 tego typu wydarzeń. Mniejsze superfale nie są tak intensywne i groźne, jak fala główna, stanowią jednak poważne zagrożenie dla współczesnych urządzeń elektronicznych. Około 80 procent tych emisji miało miejsce, co 500 lat. Od ostatniej minęło już 700 lat, istnieje więc możliwość, że w najbliższej przyszłości nastąpi ona ponownie.

Trochę optymizmu.

Czarny scenariusz niekoniecznie musi się sprawdzić. Miejmy nadzieję, że nadejście kolejnej kosmicznej superfali opóźni się znacznie, a w tym czasie ludzkość rozwinie technologie, które pozwolą nie tylko przewidzieć nadejście kataklizmu, ale także przeciwdziałać potencjalnym jego skutkom. Może tu wchodzić w grę budowa w przestrzeni kosmicznej pola siłowego, rodzaju tarczy ochronnej, która byłoby w stanie zmienić trajektorię lotu napływających do nas promieni kosmicznych. Do tworzenia takich tarcz można by zastosować technologię fazowej przemiany mikrofalowej wiązki, która jest obecnie testowana w ramach opracowywania systemów obrony antyrakietowej.

Strach przed globalnym zagrożeniem może zmobilizować ludzkość do działania i przyśpieszyć pojawienie się nowych rozwiązań. Trzeba jednak się śpieszyć, bo jeśli nie zrobimy tego w miarę szybko, możemy jako cywilizacja zniknąć z powierzchni Ziemi.

Jacek Słomiński

Tekst pochodzi z http://www.npn.ehost.pl/tajemnice.php?suba...t_from=&ucat=8&

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group