Autor Wiadomość
loginka19
PostWysłany: Czw 9:26, 05 Maj 2016    Temat postu:

Mnie to wszystko dziwi....
konczita90
PostWysłany: Śro 11:11, 04 Maj 2016    Temat postu:

sama nie wiem, co o tym sądzić
endriu888
PostWysłany: Śro 17:12, 21 Paź 2015    Temat postu:

ponoć reinkarnacja to kłamstwo szatana
Eugenegymn
PostWysłany: Nie 8:13, 11 Maj 2014    Temat postu: Hello guys

Hello,


I'm really gleeful to enrol in you, and assumption I will be skilled to learn a lot of things here.


Thanks,


Eugene
Erik
PostWysłany: Sob 2:52, 06 Lis 2010    Temat postu:

Nie zawsze sprzecznych, ale sądzę, że różnorodnych. I ja nie szukam, jak co niektórzy Boga przez duże B czy Stwórcy, bo jest on dla mnie zbyt niepojęty. Szukam uniwersalnej Prawdy do tej całej otaczającej wszystkich nieprawdziwej prawdy, z której każdy wybiera sobie jeden z jej wariantów. I na pewno wolałbym picie piwa, oglądanie meczy lub zaliczanie niedzielnych mszy, jednak z jakiegoś nie do końca pojętego przeze mnie powodu, jest to już niemożliwe. Do kwestii reinkarnacji próbowałem podejść z wielu perspektyw, nawet kiedyś na jednej z prelekcji zaprosiłem dla kontrastu kilku ortodoksyjnych katolików i kilku księży, z których przybył tylko jeden odważniejszy, bardziej ciekawy lub może był bardziej zdeterminowany od innych do obrony swej ideologicznej pozycji. Tak czy inaczej po zakończeniu dyskusji zadałem wspomnianemu księdzu pytanie, co o tym wszystkim co usłyszał myśli. Ksiądz odparł, że po wysłuchaniu wielu przypadków mogących świadczyć o reinkarnacji „ W naszym kościele nie ma czegoś takiego jak reinkarnacja, lecz jeśli miałbym ocenić opisane tutaj zdarzenia, to jeśli tylko one były prawdziwe reinkarnacja jest najlogiczniejszym sposobem ich wytłumaczenia.”
Gość
PostWysłany: Sob 0:14, 06 Lis 2010    Temat postu:

"Moim zdaniem praw funkcjonowania wszechświata jest nieomal tak wiele jak istot, które w tym wszechświecie zamieszkują, dlatego nie uważam także za słuszne powoływanie się na jakiekolwiek ideologiczno-filozoficzne koncepcje, gdyż nic nie jest jednoznaczne i zawsze jednakowo określone"

Reprezentujesz zatem postmodernistyczną myś, że coś takiego, jak obiektywna prawda nie istnieje i "każdy ma swoją prawdę", wszechświat to nieuporządkowany chaos - a w nim ty i "twoja prawda" to jedna z wielu równorzęnych a jednoczesnie sprzecznych nieprawdziwych prawd.
Erik
PostWysłany: Pią 22:29, 05 Lis 2010    Temat postu:

Panie Gościu. Powoływanie się na kościelne autorytety w kwestii reinkarnacji jest podobną niedorzecznością jak oczekiwanie przyznania się do winy od recydywisty. Oni nie mogą wyrażać publicznie swej opinii, nawet jeśli takową mają. Poza tym, większość ze średnich i niższych warstw kleru to karierowicze lub prości łatwowierni ludzie. Jeśli zaś idzie o hierarchów, to na swej drodze życia miałem okazję kilku spotkać lub poznałem ich światopogląd z drugiej ręki (ich bliskich lub w jakiś inny sposób z nimi związanych osób). Właśnie w tych relacjach bardzo mocno uwidacznia się zarówno narcyzm jak i totalitarystyczna chęć wykreowania się tych indywiduów na despotycznych prawo i myślo-dawców. Ludzie ci realizują swe plany zasłaniając się instytucją kościoła, tradycji i osobą Jezusa. Moim zdaniem praw funkcjonowania wszechświata jest nieomal tak wiele jak istot, które w tym wszechświecie zamieszkują, dlatego nie uważam także za słuszne powoływanie się na jakiekolwiek ideologiczno-filozoficzne koncepcje, gdyż nic nie jest jednoznaczne i zawsze jednakowo określone. Czy natomiast New Age zajęło miejsce komunizmu nie wiem, ale choć wydawać by to się mogło niedorzecznością, wiem, że również i ten ruch został wykreowany przez nadrzędnych przedstawicieli światowych religii i kościołów. Z pozdrowieniami na nieco innej od mojej ścieżce życia.
Gość
PostWysłany: Pią 11:09, 05 Lis 2010    Temat postu:

Dla zainteresowanych szerszym spojrzeniem:

Descouvemont Pierre: Przewdonik po trudnościach wiary katolickiej. Kraków: m., 1998. ISBN 83-7221-161-2. Czy reinkarnacja da się pogodzić z wiarą chrześcijańską? s. 599- 619
Jackowski Jan Maria: Bitwa o prawdę. Tom II. Wyrok na Boga. Warszawa: Ad Astra, 1997. ISBN 83-901684-8-0. Matnia reinkarnacji. s. 204- 207
Leksykon religii. Warszawa: Verbinum, 1997. ISBN 83-85762-98-1. Reinkarnacja s. 388- 392
Piłaszewicz Stanisław: W cieniu krzyża i półksiężyca : rodzime religie i "filozofia" ludów Afryki Zachodniej. Warszawa: Iskry, 1986. ISBN 83-207-0468-5. Wiara w reinkarnację. s. 211- 213
Reinkarnacja : fakt czy urojenie? Pod red. Stefana Dobrzanowskiego. Kraków: Polskie Towarzystwo Teologiczne, 1995. ISBN 83-85017-82-8
Salij Jacek: Poszukiwania w wierze. Poznań: W drodze, 1991. ISBN 83-7033-192-0. Starożytni chrześcijanie na temat reinkarnacji. s. 103- 108
Salij Jacek: Pytania nieobojętne. Poznań: W drodze, 1986. ISBN 83-85008-25-X. Jeszcze raz o reinkarnacji. s. 123- 130
Salij Jacek: Szukającym drogi. Wydał Hans Waldenfels. Poznań: W drodze, 1988. ISBN 83-85-008-64-0. Problem reinkarnacji s. 53- 55
Tatara Marian: Metempsychoza. W: Słownik literatury polskiej XIX wieku. Pod red. Józefa Bachórza i Aliny Kowalczykowej. Wyd. 2. Wrocław: Ossolneum, 1994. ISBN 83-04-03251-1. s. 540- 543
Verlinde Joseph-Marie: Zmartwychwstanie czy reinkarnacja? Topisz Tymoteusz Jacek: Czy istnieją dowody na reinkarnację? Gdańsk: Abigall, 1998. ISBN 83-908073-3-5.
Wilson Ian: Życie po śmierci. Warszawa: Pelikan, 1988. ISBN 83-00-02365-8. Czy żyjemy po raz pierwszy? s . 40- 54
Zwoliński Andrzej: Reinkarnacja. W: Encyklopedia "Białych Plam". Tom XV. Radom: Polskie Wydawnictwo Ecyklopedyczne, 2005. ISBN 83-89862-11-5. s. 226- 234

--------------------------------------------------------------------------------

Artykuły z czasopism:

Bolewski Jacek: Czyściec Adama Mickiewicza. "Przegląd Powszechny" 2000 nr 11 s. 199- 213
Bolewski Jacek: Odrodzenie dzięki religii : Między wegetarianizmem a reinkarnacją. "Przegląd Powszechny" 2000 nr 7-8 s. 103- 117
Jung Gusio: Seks reinkarnacyjny. "Wzrastanie" 2000 kwiecień nr 132 s. 28
Musioł Sonia: Reinkarnacja w wydaniu chrześcijańskim? "Sekty i Fakty" 1999 nr 3 s. 4 i 25
Piotrowski M.: Reinkarnacja - genialne kłamstwo szatana. [wycinek w kartotece tekstowej]
Reinkarnacja. "Jezus Żyje" 1998 nr 4 s. 8- 9
Salij Jacek: Problem reinkarnacji. "W drodze" 1978 nr 1 s. 108- 111
Suchy Zbigniew: Po co ci człowieku reinkarnacja. [wycinek w kartotece tekstowej]
Szostkiewicz Adam: Życie po życiu. "Polityka" 2004 nr 15 s. 3- 8
Zmartwychwstanie czy reinkarnacja? "Jezus Żyje" 2004 nr 21 s. 9
Zwoliński Andrzej: Czy Biblia mówi o reinkarnacji? "Różaniec" 1997 nr 9 s. 20- 21. [wycinek w kartotece tekstowej]
Zwoliński Andrzej: Reinkarnacyjna bajka (Ojcowie Kościoła o reinkarnacji). Próby stworzenia syntezy chrześcijańskiej myśli o reinkarnacji miały miejsce u początków Kościoła jedynie w sektach i herezjach. "List" 1996 nr 4 s. 6- 7
Gość
PostWysłany: Pią 11:07, 05 Lis 2010    Temat postu:

Oryginalna mądrość indyjska — wedyjska myśl — jest monistyczna, czyli wszystko co istnieje traktuje jako jedność, która jest Bogiem. Jest to zarazem myśl panteistyczna. Wielbiąc Bhagawata, Boga Nieosobowego, hinduista nie neguje zasadności wiary w istnienie bogów osobowych, lecz uważa taką postawę za „niższy” stopień wtajemniczenia religijnego, „wstępny” szczebel wiedzy religijnej. Bóg jest pojmowany jako energia rozproszona w różnej proporcji. […] Ta rozproszona energia dąży do scalenia i utworzenia na nowo jednej wielkiej mocy kosmicznej. Taki jest właśnie zasadniczy kierunek reinkarnacji. Droga poprzez kołowrót wcieleń wiedzie nieuchronnie ku uniwersalnej Jedni55.[…]
Koncepcja ta wpisuje człowieka w otaczający go świat jako jeden z elementów Wszechświata. Historia wraz z losem człowieka toczą się same. Człowiek nie powinien dążyć do podporządkowywania sobie przyrody. Mądrość chińska uczy: „Kto zna działanie przyrody, ten żyje z nią w zgodzie” i „Kto chce opanować świat zewnętrzny, zostaje opanowany przez otoczenie”56.
Przejście, w łańcuchu reinkarnacji, przez wcielenia roślinne, zwierzęce i ludzkie, stwarza szczególną więź i rzeczywistą jedność człowieka z przyrodą i między ludźmi. Stąd niedaleko do politycznych twierdzeń na temat uniwersalizmu, jako nadrzędnej zasady kształtującej świat.
Panteizm, chociaż nie jest ostatecznym szczeblem rozwoju religii, przedstawia w gruncie rzeczy stałą naturalną skłonność umysłu ludzkiego; stały zwykły poziom, poniżej którego spada czasem człowiek (...), lecz ponad który nie może się nigdy wznieść o swych własnych siłach. (...) Panteizm jest postawą, którą umysł ludzki pozostawiony samemu sobie znajdzie automatycznie. Nic dziwnego, że mówimy o pokrewieństwie. Jeśli „religia” znaczy tylko to, co człowiek mówi o Bogu, a nie to, co Bóg mówi o człowieku, to panteizm niemal jest religią. A „religia” w tym znaczeniu ma na dalszą metę tylko jednego przeciwnika, a mianowicie chrześcijaństwo. Filozofia nowożytna (...), nauka nowożytna (...) okazały się zupełnie bezsilne w powściągnięciu popędu człowieka do panteizmu (...). Mimo to jednak każdy nowy powrót do tej odwiecznej „religii” jest witany jako ostatni wyraz nowości i emancypacji”61.
Przykładem współczesnego zwycięstwa panteizmu w Europie, a także szeroko poza jej granicami, jest New Age. Posiada on również swoją, polityczną wizję „nowego świata”. Jak twierdzi C. Constance, w książce wydanej w 1986 r., ostatecznym jego celem jest całkowita kontrola nad światem poprzez postulowanie „rozwiązania lub zniszczenia indywidualnych państw i poszczególnych narodów w imię pokoju i bezpieczeństwa”. Elementami, które zbliżają świat do realizacji tego celu mają być m.in.: ogólnoświatowy system kart kredytowych, światowa władza kontrolująca zaopatrzenie w żywność, ogólnoświatowy system podatkowy, kontrola biologicznej populacji i chorób oraz obowiązek poddania osobistego życia ogólnoświatowemu zarządowi. Stąd też powiązanie New Age z wybitnymi organizacjami międzynarodowymi, takimi jak: ONZ, UNESCO, Światowa Rada Kościołów, Klub Rzymski, Fundacja Rockefellera, Fundacja Forda czy masoneria.
Grupy polityczne ruchu New Age pracują jako lobby na poziomie federalnym i stanowym mając na celu wprowadzenie zmian, które przyniosą korzyść ruchowi. Grupa znana jako Lucis Trust posiada swoją siedzibę w budynku Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Inne organizacje, takie jak np. Planetary Citizens, postrzegane jako nieszkodliwe grupy pracujące dla ogólnoświatowego pokoju, w rzeczywistości za cel swego działania przyjmują stworzenie ogólnoświatowego rządu62.
Pod zwierzchnictwem ONZ pozostaje również Światowy Uniwersytet Duchowy Córek Brahmy, propagujący raja-yogę. Zasadniczym programem społeczno-politycznym tego ośrodka jest zlikwidowanie różnic, które dzielą ludzkość na odrębne wspólnoty religijne, językowe i narodowościowe63.
Dla kultywowania uniwersalnej religii powstała idea założenia ośrodka wychowania grupy społecznej, która byłaby „zalążkiem nowej ludzkości”. Rolę takiego ośrodka spełniał aśram „Auroville”, założony jeszcze w latach międzywojennych w Pondicherry, w kolonii francuskiej, który później postanowiono rozbudować na szeroką skalę jako „Miasto Brzasku” lub „Miasto Przyszłości”. Auroville miało być, według jego statutu, „międzynarodową oficjalną enklawą”. Projekt rozbudowy tego miasta i jego dofinansowania, na wniosek Francji i ZSRR, w roku 1968 podjęło się ONZ64.
Społeczność aśramu Auroville, zgodnie z wiarą w reinkarnację i wynikającym z niej podziałem kastowym, podzielono na „wyższych” i „niższych”. Już na tym przykładzie widać, że uniwersalizm polityczny nie tylko nie znosi nierówności i niesprawiedliwości społecznej, lecz je pogłębia i uzasadnia. Odwołuje się przy tym do myśli Wschodu, wraz z jej teorią reinkarnacji.
Idee uniwersalizmu politycznego unikają kłopotliwego pytania: jakie kryteria przyjąć, aby kogoś poznać na tyle, by mu oddać władzę nad światem? Czy miarą ma być długość drogi przebytej w kołowrocie wcieleń?
Istota koncepcji reinkarnacji, jak i konsekwencje społeczne, które z niej wynikają, w sposób wyraźny i jednoznaczny wskazują nie tylko na różnice, ale i na przeciwieństwo tej teorii wobec całości myśli chrześcijańskiej.
Psychologiczna charakterystyka uczestników współczesnych ruchów religijnych wyrastających z idei hinduizmu, buddyzmu i taoizmu, zadziwia podkreśleniem trzech istotnych cech: ponadprzeciętnym wzrostem poziomu narcyzmu, który zależy od długości stażu uczestnictwa w danym kulcie; obniżonym poziomem poczucia sensu życia i zwyżkującym poziomem niepokoju.
Niektórzy psycholodzy, analizując wzrost cech narcystycznych uczestników tego typu ruchów kultowych, wskazują na duże znaczenie, przy kształtowaniu się tego typu postaw, idei reikarnacyjnych.

Ann B. Johnson (1977) wymienia, jako istotne, następujące poziomy współzależności pomiędzy cechami narcyzmu a niektórymi cechami uczestników „wschodnich” ruchów kultowych:
1. Totalne zaabsorbowanie sobą;
2. Wiara we wszechmoc podejmowanych działań, dlatego że wypływają one z własnego nadzwyczajnego „ja”;
3. Przekonanie o wyższości „sił duchowych” i możliwości sprawowania nad nimi kontroli;
4. Dziecięce próby powiększenia „siebie” poprzez przyjmowanie koncepcji wielokrotności wcieleń;
5. Ochrona swego rozbudowanego narcyzmu we własnym, stworzonym przez siebie świecie wierzeń i przekonań1.

Reinkarnacja zajmuje bardzo ważne miejsce w „psychoterapii” religijnej we współczesnych ruchach kultowych. Utrwala narcystyczne postawy wobec życia: rozwijając iluzję własnej wszechpotęgi i zwalniając z wszelkiej odpowiedzialności za los innych.
Współczesny New Age czerpie swoją wizję „nadczłowieka” z hinduistycznej koncepcji świata. Teoretycy ruchu twierdzą więc, że „wszystko jest jednością”, wszystko — cokolwiek istnieje — składa się z jednej i tej samej rzeczywistości. Ta Ostateczna Rzeczywistość nie stanowi ani martwej materii (jak twierdzili materialiści), ani nieświadomej energii, lecz jest „byciem, świadomością i błogością”. Jest to zarazem hinduski opis boga.
Jeżeli wszystko, cokolwiek istnieje, jest „byciem, świadomością i błogością”, to znaczy wszystko jest bogiem. Każdy element kosmosu jest bogiem. Ludzie, jako część „wszystkiego, co jest”, też są bogiem, nabierają bowiem cech boskich. Nie ma różnicy między człowiekiem, zwierzęciem, a rośliną czy kamieniem. Wszystko to bowiem stanowi część trwającej rzeczywistości, która nie ma granic ani wyraźnych podziałów. Ludzie mogą być oddzieleni od swojej boskości wyłącznie w swojej świadomości. Nie wiedzą, że są bogami. Aby dojrzeć, powinni przestawić swoją świadomość i wówczas doświadczą jedności z tym, co boskie. Niektórzy już jednak zostali „oświeceni” tą niezwykłą świadomością i dlatego godni są boskiej czci. Buddyzm zaprzecza możliwości zrozumienia świata przez umysł, który nie doznał oświecenia3.

Jezus Chrystus był, jak twierdzą „wyznawcy” New Age, bogiem takim, jak każdy inny człowiek. Różnica zasadnicza między Nim a innymi ludźmi polega tylko na tym, że On zrozumiał i objawił Swoją boskość bardziej niż ktokolwiek inny. „Uświadomienie” ludziom ich „boskości” jest konieczne, by świadomie podjęli oni drogę wiodącą poprzez „kołowrót istnień” ku złączeniu się z „Absolutem”, w nirwanie.

Doktor C.M. Pierce, profesor na wydziale oświaty w Uniwersytecie w Harvardzie, w swym wykładzie do nauczycieli w roku 1973, podczas seminarium dotyczącego wychowania dzieci, wytyczył cele, jakie powinno realizować szkolnictwo podstawowe: „Każde dziecko w Ameryce, które w wieku lat pięciu zaczyna chodzić do szkoły, jest umysłowo chore, ponieważ przychodzi do szkoły jako niewolnik naszych wielkich przodków, polityków, swoich rodziców, wiary w Nadprzyrodzoną Istotę, suwerenność naszego narodu jako odrębnego bytu. Tylko wy, nauczyciele, możecie uzdrowić te dzieci i uczynić z nich ponadnarodowe dzieci przyszłości”.
Pogląd ten poparła Caryl Matrisciana w 1983r., wypowiedź profesora zacytowała w swej książce Gods of the New Age („Bogowie Nowej Epoki”).
Tą samą ideę rozwinęła doktor Beverly Galyean, także zajmująca się oświatą. Zaproponowała ona tzw. „nauczanie łączone”, które zostało wprowadzone w 38 okręgach, obejmujących szkolnictwo prywatne, w południowej Kalifornii. W jej programie znalazły się m.in. następujące przedmioty: sterowanie wyobraźnią, joga i biologiczne sprzężenie zwrotne. Ich celem jest „zapoznanie dzieci z Wyższym Ja, które pomoże im podejmować decyzje oraz rozpoznawać prawdę i dobro”. Swoją filozofię nauczania autorka programu sformułowała w sposób następujący: „Gdy zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy bogiem, że mamy przymioty boskie, wtedy jedynym celem ludzkiego życia będzie odzyskanie w nas samych podobieństwa do Boga, czyli: doskonałej miłości, doskonałej mądrości, doskonałego pojmowania, doskonałej inteligencji, a kiedy wszystko to już osiągniemy, odzyskamy odwieczną zasadę jedności, jaką jest świadomość. Całą moją filozofię nauczania opieram na tej właśnie idei” 5.

Jeżeli człowiek jest bogiem, to znaczy, że on ma prawo wyznaczać granice dobra i zła, decydować o całym świecie, a poza nim nie ma zbawienia — musi więc być samowystarczalny — stąd newageowska idea samozbawienia. Ci, którzy są „oświeceni”, a więc tkwi w nich już boska świadomość, są nieograniczeni żadnym prawem, normą, zasadą. W ten sposób odrodziła się na fali wiary w reinkarnację współczesna gnoza, która uzależnia „zbawienie” od człowieka i czyni z niego „nowego boga”6.

Warto jednak zauważyć, iż Carl Jung, badacz i znawca duchowości Wschodu, stwierdził, że „słowo «umysł» na Wschodzie zawsze ma sens metafizyczny (...), to co Wschód nazywa «umysłem», więcej ma wspólnego z «nieświadomością» niż z umysłem w naszym rozumieniu, które w większym lub mniejszym stopniu utożsamia umysł ze świadomością”10.
W dochodzeniu do „świadomości” samego siebie i świata niektóre kierunki buddyzmu stosują ćwiczenia metapsychiczne. W nadziei dotarcia do „pradżnia” — centrum uaktywniającego boską świadomość — uczniowie odzierają swoje doznania, słowa, gesty z wszelkiego sensu. Dotarcie do „pradżnia” prowadziło do satori, czyli całkowitego uwolnienia duchowej intuicji spod władzy intelektu, co uaktywniało mechanizmy podświadomości, które niekiedy realizowały niepoczytalny kierunek działania11.

W buddyzmie tantrycznym, wadżarajanie, praktyki „dochodzenia do wiedzy” przybierały często bardzo wynaturzoną postać. Arthur L. Basham twierdzi, że: „Medytacje wadżarajany miały charakter zdecydowanie psychopatyczny. Ich uczestnik mógł się wprowadzić w stan tak głębokiej hipnozy, iż wyobrażał sobie, że się powtórnie narodził z łona Tary, aby zabić swego ojca Buddhę i zająć jego miejsce. Przez stosunek seksualny z uczestniczącą w obrzędzie kobietą mógł się stać Buddhą, a ona Tarą — a nawet on sam mógł się stać Tarą. W obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie — dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko można sobie wyobrazić. Wszystko to jednak dokonywało się pod ścisłą kontrolą i dostępne było tylko dla ludzi wtajemniczonych w święte obrzędy”12.
Relatywizm etyczny, etyka dla „oświeconych” i „nieuświadomionych” zamazywała granice dobra i zła. Z tym także łączył się moralny wymóg poddania swej woli prawu dotyczącemu odpowiedniego sposobu bytowania.

Wiara w reinkarnację znosi wolność woli człowieka, a z tym także jego odpowiedzialność. Nikt nie jest przecież odpowiedzialny za szczebel inkarnacji, do której przynależy, a od czego zależy jego wartość moralna. Uznanie wolności jest bowiem zarazem wzięciem odpowiedzialności za źródło zła na świecie13.

Im więcej wiary w reinkarnację, tym bliżej do ideału etycznego, jakim jest „paraliż duchowy”. Mglista praistność brahmy nie dotyczy w niczym realnego życia ziemskiego, ani też nie wpływa na jego charakter, jest zdolna wywołać jedynie bierność.
Etyka hinajany ogranicza się do ascetycznej samotności, całkowitego zerwania z życiem świeckim. Cnota życzliwości (maitri) jest życzliwością obojętną i bierną, a współczucie (karuna) — bez uczuciowego zaangażowania i bez dostrzegania problemów społecznych i potrzeb drugiego człowieka. Jedynym ideałem życia jest osiągnięcie pokoju, błogostanu, samouszczęśliwienie bez świadomości realnego istnienia czegokolwiek poza własną jaźnią. Zasada, by się nie sprzeciwiać złu, ma genezę hinduską. Cnotliwym jest ten, kto się pogrąża w biernej cnotliwości14.

Przyjmując reinkarnację człowiek pozbawia się pojęcia grzechu, odrzuca sankcję moralną związaną z jego działaniem, traci poczucie sprawiedliwości i rozeznanie dobra i zła, które zależy od poziomu bytowania, stopnia oświecenia i epoki, w której żyje. W sposób mechanistyczny dąży naprzód poddając się biernie rozpędzonemu „kołowrotowi wcieleń”16.

Riane Eisler, jeden ze współczesnych teoretyków New Age, twierdzi, że „energia duchowa jest tym samym, co siła życiowa. Nasza energia duchowa jest całkowicie i blisko związana z energią seksualną, która ma związek z sercem i miłością oraz siłą życiową. Umiejętność wyrażania miłości poprzez seks jest prawdopodobnie jednym z najważniejszych doświadczeń Boga jakie istnieją”. W taki sposób starożytna, pogańska, „sakralna prostutucja”, nabrała nowoczesnego, „naukowego” uzasadnienia17.

We współczesnych Indiach bardzo często ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, związanej z kultem religijnym, stają się kobiety, dzieci lub starcy. Najbardziej szokujące czyny, jak skrytobójstwo, ofiary z dzieci, okaleczenie ich ciała dla lepszego przygotowania do pełnienia dharmy żebraka, np. pozbawianie ich oczu, rąk, nogi itp. (im bowiem większe kalectwo, tym większe „powodzenie” żebraka), przeznaczanie dziewczynek, czasem przed ukończeniem piątego roku życia, do sakralnej prostytucji, rabunki, oszustwa, pogardliwe traktowanie niższych kast i pracy fizycznej, grzechy sodomskie itp. sankcjonowane są prawem opartym na pismach uznawanych dawnej za święte18.
Reinkarnacja stwarza w konsekwencji społeczeństwo podzielone na ściśle zamknięte kasty, a każda z nich ma własną, odrębną historię i swoje przeznaczenie.
Skoro dusza przyjęła ciało człowieka urodzonego w wyższej warstwie społecznej, lub żyjącego w lepszych warunkach, to ma wyższe i lepsze cechy (guny), które ją do tego predestynowały. Stąd można ustalić hierarchię ludzkich gatunków, zwanych warnami. „Warna”, kolor, jest tradycyjnym terminem sanskryckim oznaczającym kastę i wielokrotnie pojawia się w „Rygwedzie”.
Najwyższe miejsce zajęli bramini (kapłani), zwani warną białą, gdyż ich guną — cechą ich duszy — miała być światłość i mądrość, co określano jednym słowem „satwa” (jasność). Odpowiednio do przypisanego im charakteru duszy mieli oni dharmę (obowiązki) utrzymywania łączności pomiędzy rzeczywistością widzialną i niewidzialną, którą widzą dzięki swej światłości. Dharmę tę pełnili przez przepowiadanie przyszłości (astrologia, wróżbiarstwo), szerzenie oświaty (m.in. wiedzy przyrodniczej, medycznej i filozoficzno-religijnej, interpretowanie prawa dharmy) oraz spełnianie ofiar, które miały wpływać na ukierunkowanie działania mocy kosmicznej dla osiągnięcia zamierzonych skutków, jak urodzaje, zdrowie, pomyślność. Znak swastyki symbolizował ich moc nad czterema kierunkami wszechświata.
Drugą kategorią ludzi byli władcy i rycerstwo — warna czerwona, zwana kszatrijami. Ich duchowość miała cechę (guna) gniewu — „radża”, uzdalniającą do rządzenia, przewodzenia i waleczności. Ich dharmą była troska o państwo, strzeżenie bezpieczeństwa kraju oraz dobytku podwładnych. W tych celach mieli oni prawo prowadzenia wojny i zabijania przeciwników. Dla dodania sobie bojowego animuszu mogli pić napoje podniecające (jak „soma” lub „rasa”). Święte księgi opisują, jak groźny i szalony był Śiwa upojony somą, zaś, jak Kryszna — awatara Wisznu — pod wpływem rasy miał zwiększoną moc do miłosnych „figlów”, urządzanych z pasterkami (gopi) w zaroślach nad brzegiem świętej rzeki.
Niższą warstwą ludności byli wajśjowie — warna żółta, których guną miała być przedsiębiorczość, spryt, a ich dharmą — produkcja i zaopatrzenie społeczeństwa w dobra materialne przez prowadzenie rolnictwa, przemysłu i handlu. Ta grupa miała najmniej uściślone przepisy odnośnie do postępowania i odżywiania się.
Najniższą warstwą społeczną byli siudrowie — warna czarna, której guną ma być nieczystość i ciemnota („tamas”). Ci ludzie mieli być więc niezdolni do jakiejkolwiek odpowiedzialności i poznania intelektualnego. Ich dharmą była więc posługa oraz fizyczna, zlecona praca, wykonywana pod nadzorem osób z kasty wyższej25.
Obok czterech głównych kast całe społeczeństwo hinduskie dzieli się na około trzy tysiące podkast. Poniżej najniższej kasty, siudrów, znajduje się w Indiach jeszcze około 50 milionów „nietykalnych”, czyli pariasów, uważanych za nieczystych i w związku z tym wykonujących tzw. „nieczyste” zawody, jak zamiatanie ulic, czyszczenie ustępów, oprawców itp.26.
Poczucie wyższości fizyczno-duchowej, związane z odpowiednim wcieleniem, doprowadziło do rasizmu i dyskryminacji warstw niższych. Wiązało się to m.in. z zakazem spotykania się na jednym terenie, przebywania w jednym pomieszczeniu, używania tych samych naczyń, wspólnego kultu w jednej świątyni itp. Warstwy wyższe miały również zakaz dotykania siudrów, tak jak dotykania padliny. Za nieuszanowanie zasady izolacji „nieczystych” od „jaśniejąco czystych”, siudrowie byli karani chłostą, a bardziej opornych likwidowano w tajemniczy sposób. Zaś „jaśniejący”, „zanieczyszczony” takim kontaktem, poddawany był rytualnym oczyszczeniom. Uzasadnienie przyczyny poniżenia i cierpienia jednych, a dobrobytu i wyróżniania innych, podawano w nauce o karmie i reinkarnacji. Dusza, obciążona karmą, przyjmuje takie ciało, na jakie zasłużyła i do jakiego usposobiły ją czyny w poprzednim wcieleniu. Dopóki nie spełni ona funkcji, dla jakiej zaistniała w materialnej formie, będzie musiała przechodzić z jednego ciała w drugie, aż po spełnienu swej dharmy stanie się całkowicie świetlista i przyjmie wówczas ciało bramina. Dopiero po śmierci bramińskiego ciała, uwolniona od wszelkiej materialnej formy, może się zlać z czystym Absolutem (Brahmanem, Om, Atmanem)27.
Kastowy schemat społeczeństwa został również przyjęty przez New Age. Człowieka może cechować, twierdzą zwolennicy nowej gnozy, dominacja jednego z trzech elementów, które go konstytuują. A są to: duch (wyższy pierwiastek duchowy — pneuma), psyche (niższy pierwiastek duchowy) oraz materia — ciało (hyle). Stąd ludzie dzielą się na: pneumatyków (nieśmiertelni z natury, „magowie”, „illuminiści”), psychików (również nieliczni, „wybrane narody”, uprzywilejowane grupy społeczne) oraz hylików (pozostała masa ludzkości — ludzie ciała, nie mają ducha, są skazani na śmierć jak zwierzęta, i dlatego należy ich pouczać o ich własnej prawdzie: że nie ma duszy i nieśmiertelności. A także wszczepiać im materializm i ateizm).
Podział ten przypomina kastowy ustrój Indii, ową specyficzną odmianę „rasizmu”, w którym linia podziału biegnie nie według rasy czy narodowości, lecz „oświecenia”34.
W 1989 r. A. Allaud w swej książce Początki tajemne nazizmu oraz G. Galli w Hitler i nazizm magiczny, przedstawili ciekawą hipotezę. Twierdzą, że zjawisko hitleryzmu należy tłumaczyć głębokim wpływem swoistej doktryny ezoterycznej, a nie szaleństwem Hitlera. Na procesie przywódców nazistowskich w Norymberdze (1945—1946 r.) Alfred Rosenberg, czołowy ideolog hitlerowski, zeznawał: „Thüle? Ależ wszystko wyszło stamtąd! Pouczenie tajne, któreśmy mogli stamtąd zaczerpnąć, pomogło nam więcej w dojściu do władzy niż dywizje SA i SS. Ludzie, którzy założyli to stowarzyszenie, byli prawdziwymi magami”.
Stowarzyszenie Thüle to jedno z niezliczonych rozgałęzień masonerii. Jak twierdzi G. Galli: „znajdowało się tam po trosze wszystko: gnoza rasistowska, snobizm kierowniczych klas europejskich oddanych kultom ezoterycznym (tajemnym), obecność służb tajnych i potężnych lobby (związków) finansowych, łajdacy i prawdziwi magowie okultystyczni”38.
Stowarzyszenie Thüle powstało w 1918 r. jako filia masonerii staropruskiej, w szczególności jej Zakonu Germanów. Przyjęło za symbol swastykę. Wśród jego 1500 członków znajdowali się m.in. Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Bormann, a więc przywódcy reżimu nazistowskiego. Członkowie Thüle założyli w 1919 r. Partię Robotników, która w rok potem stała się nazistowską partią Hitlera39. Wielki wpływ na dostojników III Rzeszy mieli filozofowie i okultyści, a wśród nich Dietrich Eckart i Guido von List (zm. 1919 r.).
Hermann Göring, marszałek Rzeszy, uzależniony od morfiny, w swej ziemskiej posiadłości w Karinhall próbował odtworzyć świetność pałaców starożytnego Rzymu. Przed karierą polityczną u boku Hitlera był kilkakrotnie przymusowo osadzany w zakładach dla umysłwo chorych, gdzie określano go jako człowieka niebezpiecznego dla społeczeństwa.
Rudolf Hess w wyniku kabały postawionej przez astrologów udał się do Anglii w celu podjęcia pertraktacji z Brytyjczykami. Po jego nieudanej misji nastąpiła masowa seria aresztowań pośród „mistyków”. W The Labyrinth, wspomnieniach Waltera Schellenberga, oficera niemieckiego wywiadu, najbliższego adiutanta Himmlera, czytamy m. in.: „Zdumiewające, jak Hess z całkowitym przekonaniem fanatyka czy szaleńca, wierzył w stare przepowiednie i niezwykłe objawienia. Potrafił recytować urywki z ksiąg przepowiedni Nostradamusa i innych, których nie pamiętam. Poza tym wierzył w stare horoskopy, dotyczące jego samego, a także losów jego rodziny i Niemiec”.
Heinrich Himmler był nekromantą — niejednokrotnie przy podejmowaniu decyzji „radził się” duchów zmarłych szlachciców niemieckich. Sam uważał się za wcielenie średniowiecznego króla Henryka I (Ptasznika), który miał kierować jego postępowaniem. W swoim zamku w Wewelsburgu (Westfalia) próbował odtworzyć zamek św. Graala. Powołał krąg medytacyjny skupiony wokół okrągłego stołu, stworzył armię mnichów — wojowników oraz organizację zajmującą się tropieniem reliktów pogańskich i chrześcijańskich. Jedna z tajemnych organizacji — Ahnenerbe (Dziedzictwo Przodków) — poszukiwała takich przedmiotów, jak Święty Graal, Arka Przymierza, czy Całun Turyński. Przy umieszczonym na szczycie zamku Himmlera dębowym stole mogło zasiąść 12„rycerzy”. Na każdym z miejsc wyryto w srebrze imię rycerza SS. Jak podają autorzy The Messianic Legacy (M. Baigent, R. Leigh, H. Lincoln), Himmler zachęcał SS-manów do płodzenia dzieci na płytach nagrobnych, przekonany, że w ten sposób duchy zmarłych pokierują losem SS-mańskich dzieci40.
Hitler, pod wpływem D. Eckarta, wierzył w tajemny spisek żydowski. Wspólnie wydali nawet broszurę pt. Der Bolschewismus von Moses bis Lenin. Ludobójstwo Żydów, jak twierdzą niektórzy badacze, miało charakter „ofiary rytualnej”, której domagała się doktryna ezoteryczna wyznawana m.in. przez Hitlera. Według Hermanna Rauschninga, wysokiego urzędnika hitlerowskiego, Hitler przez pewien czas wierzył, że kontaktuje się z demonami. Jego lekarz, Ernst Schenck, mówił o nim jako o „żywym trupie, umarłej duszy” („American Medical News”, 11 X 1985 r.).
W rozmowach z byłym gubernatorem Gdańska, Hermannem Rauschningiem, Hitler mówił o idei Nadczłowieka: „Człowiek staje się Bogiem. Taki jest w uproszczeniu sens. Człowiek jest stającym się Bogiem. Człowiek bezustannie musi wykraczać poza granice samego siebe. Jeśli tylko przystanie i odizoluje się, to zmarnieje i upadnie poniżej progu człowieczeństwa. Stanie się półzwierzęciem. Bogowie i zwierzęta, tak dzisiaj jawi się nam świat. I jakże elementarnie proste staje się wszystko. Czy podejmuję decyzję w polityce, czy wprowadzam nowy ład do naszego organizmu społecznego, to jest to jedna i ta sama decyzja. Wszystko, co izoluje się od Ruchu, co chce się zatrzymać, co trzyma się starego, wszystko to skarleje i musi upaść. Natomiast wszystko to, co słucha pragłosu człowieka, co oddaje się w służbę wiecznotrwałego ruchu, wszystko to nosi w sobie powołanie do nowego człowieka”41.
Większość autorów nie zaprzecza wpływom okultyzmu na Hitlera i jego najbliższe otoczenie, lecz najczęściej lekceważy je. Trudno dzisiaj ocenić stopień zależności między zagładą milionów ludzi i niemal całkowitym zniszczeniem Europy a okultyzmem. Z pewnością istniał, a w porządek świata na pewien czas wprowadzona została bezsprzecznie „demoniczna siła”42.
Wielu badaczy komunizmu zgodnie stwierdza, że posiadał on wyraźne cechy religii.
Mikołaj Bierdiajew porównywał go do Kościoła, albowiem podejmował on próbę zrealizowania królestwa Bożego na ziemi. Pisał: „Królestwo komunistyczne jest (...) obarczone całością zadań, które należą do kościoła. Kształtuje ono duszę ludzką, zwiastuje jej obowiązujące dogmaty, czuwa nad tym, aby ta dusza oddawała mu cześć nie tylko „jako cesarzowi”, ale także „jako Bogu”. (...) Mamy Mu do czynienia z monizmem społecznym posuniętym do ostateczności, zamykającym w jednym pojęciu państwo, społeczeństwo, kościół”43.
Nadieżda Mandelsztam porównywała marksizm—leninizm do „Kościoła postawionego na głowie”44.
Czesław Miłosz w Zniewolonym umyśle (1953r.) określił komunizm jako logokrację (władzę słowa), a Waldemar Gurian, w rok później, jako ideokrację (władzę idei). Komunizm porównywali do religii m.in. Simone Weil i Raymond Aron, a Alain Besançon porównywał go z gnostycyzmem.
Do cech komunizmu sprawiających, że jest on podobny do gnozy religijnej zaliczano: nadinterpretację historii, moralność wynikającą z doktryny, powrót do statusu wyznawcy poprzez samokrytykę, jednostronną ocenę człowieka ze względu na jego możliwość uczestnictwa w zbawieniu, podział między bojownikami a masami, definicję bojownika jako tego, który posiadł wiedzę i jest ascetycznym profesjonalistą bez potrzeb życiowych oraz dualizm geohistoryczny między rejonami skazanymi a ocalonymi45.
Ellul, autor The New Demons (Nowe demony), jako religijne wymieniał jeszcze: „Mistycyzm, irracjonalizm, partia duchownych, utożsamienie z bogiem, boskie przymioty, itd. oraz dogmatyczny zakaz wszelkich dyskusji, totalitarna kontrola nad wszystkimi czynami i uczuciami aż do wyłączenia wszystkich innych wartości... a nade wszystko głośne mówienie o stworzeniu nowego człowieka wszelkich cnót”46.
Marksizm skonstruował swoistą koncepcję wyzwolenia i zbawienia. Tragiczna sytuacja człowieka określana jest w nim jako jego alienacja, wyobcowanie, odejście od istoty samego siebie. Wyalienowany człowiek potrzebuje wyzwolenia. Tym, co go wyzwala, jest dotąd jeszcze nie zrujnowana klasa społeczna — proletariat. Człowieka może wyzwolić jedynie człowiek, rozumiany jednak koletywnie, jako element grupy społecznej. Środkiem prowadzącym do tego wyzwolenia jest walka klas i rewolucja. Przebudowa struktur społecznych, która umożliwi stworzenie nowego człowieka, dokonuje się ostatecznie przez rewolucję, inicjowaną i realizowaną przez proletariat. Początkowy etap dyktatury proletariatu ma doprowadzić, według interpretacji marksistowskiej, do powstania bezklasowego i sprawiedliwego społeczeństwa. Będzie to trwały, końcowy etap ludzkiej historii, okres pełnego szczęścia dla wszystkich47.
Marksistowska teoria wyzwolenia człowieka zawiera wyraźne elementy szeroko rozumianej soteriologii i pewne podobieństwo do teorii reinkarnacji, zwłaszcza rozumianej jako „reinkarnacja kolektywu”. Ludzkość jako kolektyw jest nieśmiertelna, a jej kolektywnym zbawcą jest proletariat. Indywidualny człowiek podlega marksistowskiemu „prawu dziejowemu”, „nowej karmie”, wobec której jest bezsilny. Marks sformułował w Tezie o Feuerbachu postulat aktywizmu: „Filozofowie rozmaicie tylko interpretowali świat; idzie jednak o to, aby go zmienić”. Jednakże w praktyce życia społecznego doszedł do wniosku, że póki panuje kapitalizm, należy poddać się „niezłomnym prawom” i uznać, że wszystko, co możemy zrobić, to „skracać i łagodzić bóle porodowe” „naturalnych faz jego rozwoju”. Wykluczył przy tym jakikolwiek udział rozumu w kształtowaniu lepszego świata. Głosił ponadto historyczny relatywizm w etyce. Np. są co najmniej dwie idee „sprawiedliwości” (albo „wolności”, czy „równości”): jedna to idea sprawiedliwości klas panujących, a druga — klasy uciskanej. Jeszcze jedna idea zbliża marksizm do teorii reinkarnacji: socjologiczny determinizm. Marks głosił bowiem, że wszystkie nasze przekonania, łącznie z normami moralnymi, są uwarunkowane przez społeczeństwo i stadium jego rozwoju. Są jego wytworami i wytworami określonej sytuacji klasowej48.
Bal Gangadhar Tilak (1856—1920), indyjski myśliciel i działacz polityczny sympatyzujący z socjalizmem i uważany za rewolucjonistę, żywił nadzieję, że klasa robotnicza będzie mogła posłużyć się instrumentem kasty dla obrony swoich praw, podobnie jak w starożytności kasta chroniła swoich członków. Wskazywał na to, że kasty przyczyniły się do ukształtowania pożytecznych standardów społecznych i zakładał bezwzględną dominację kast wyższych. Bez większych problemów więc godził on myśl „rewolucyjną” z tradycyjną, religijną kastowością49.
Myślicieli i polityków indyjskich zaangażowanych w szerzenie socjalistycznych idei było znacznie więcej. Należy do nich zaliczyć m.in. Swami Vivekananda (właściwie Narendranath Dutta, 1863—1902), założyciela Misji Ramakrishny, ujmującego Karma Yogę tradycyjnie, który zapoczątkował na gruncie indyjskim zainteresowanie socjalizmem i stworzył podstawy dla przyszłego programu tzw. socjalizmu indyjskiego; pisarza i ideologa Bankima Chandra Chatterjee (1838—1894); Rabindranatha Tagore (1861—1941), którego uważano za pierwszego niekomunistycznego intelektualistę: potrafił on spojrzeć na Związek Radziecki „obiektywnie, dostrzec tytaniczny wysiłek zmierzający do podniesienia poziomu życia całego społeczeństwa”, czego wyrazem były słynne listy z Rosji. Bliska idei socjalizmu była także Annie Besant (1847—1933), wybrana w 1907 r., po śmierci Olcotta, na prezydenta Towarzystwa Teozoficznego50.
Bliskość komunizmu i teorii reinkarnacji przynosiła także wymierne korzyści praktyczne. Prabhupada organizował spółdzielnie hodowli bydła pod patronatem Kryszny. W 1971r. wygłosił on w Moskwie cykl wykładów wskazujących „socjalistyczny” aspekt Wed i na „proletariackiego” Krysznę51. Indyjska Partia Wschodzącego Słońca (dla hinduisty słońce to Wisznu), to partia propagująca idee Lenina52. Łącząca w sobie elementy buddyzmu i shintoizmu sekta Soka Gakkai, działająca współcześnie w Japonii, posiada własne ramię polityczne — partię Komeito, która wraz z elektoratem lewicowym (partią socjalistyczną) tworzy najsilniejszą opozycję w parlamencie japońskim53.
Kiedy upadły systemy polityczne i w 1989 r. partie komunistyczne obnażyły swą „prawdę”, nastąpił kryzys wewnętrzny w światowym neoiluminizmie marksistowskim. Spowodował on egzystencjalną pustkę. Ludzie pozbawieni idei zwrócili się do magii. W listopadzie 1989 r., powstało w Moskwie, pierwsze stowarzyszenie magiczne — Wszechzwiązkowy Komitet Wymiany Energoinformacji w Przyrodzie, skupiający uzdrowicieli, różdżkarzy, jasnowidzów, hipnotyzerów, astrologów, ufologów, itp. W czerwcu 1990 r. powołano Międzyregionalną Federację Astrologów, a przy Wyższej Szkole Partyjnej utworzono Wszechzwiązkową Akademię Astrologiczną, gdzie propaguje się m.in. wiarę w reinkarnację i wprowadza typowe pojęcia hinduistycznę, jak „czakra” i „joga”54.

New Age łagodnie ale szybko zajęło miejsce komunizmu...

ks.Andrzej Zwoliński, Reinkarnacja i wędrówka dusz, fragmenty
Erik
PostWysłany: Sob 19:42, 30 Paź 2010    Temat postu:

Przepowiednie się nie spełniają, są one nieustannie spełniane prze nieświadome tego osoby. To trzeba obejrzeć:
http://vimeo.com/16289863
Erik
PostWysłany: Czw 18:09, 28 Paź 2010    Temat postu:

Tak wiem, mieszkałem jakiś czas w Brnie, Budapeszcie, Paryżu i pod Rzymem we Włoskiej prowincji Lazio. O, dopiero teraz sobie uświadomiłem, że odbyłem coś w rodzaju pielgrzymki, tak coś pomiędzy żydowskimi i chrześcijańskimi zasadami Kabały, a chrześcijańską ezoteryką i mistyką. Ale tak zgadzam się z tobą, że na południu ludzie są pogodniejsi, chyba to zależy od Słońca. Przyznam się jednak, że mieszkając we Włoszech nie traktowałem poważnie ich wesołości i pogody ducha, w sumie teraz tego żałuję mogłem zamiast się na nich wkurzać weselić się razem z nimi. A co do twoich odczuć odnośnie ewentualnych poprzednich żyć, jest to naprawdę ciekawe. Mimo, że teraz znam takich scenariuszy dosyć dużo nadal próbuję zgłębić ich sens. Nie wiem na ile to może być jakiś hologram czy odgrywanie gotowych scenariuszy z Kroniki Akaszy lub pola Sheldrake'a. Choć z innej strony chciałbym, aby wiedza o reinkarnacji stała się kiedyś codzienną rzeczywistością. Ale muszę już iść, pozdrawiam Erik.
Bogusław
PostWysłany: Czw 15:48, 28 Paź 2010    Temat postu:

Bo na południu są ludzie prawi.
Erik
PostWysłany: Czw 15:07, 28 Paź 2010    Temat postu:

Bogusławie: Musiałem coś napisać Ilonie, ale wracając do twego snu- wizji, Niewinem czy wiesz że na sztandarze Joanny oprócz złotych lilii Boga i dwóch aniołów był też napis „Jhesus Maria” i nie chodziło tam o syna i matkę, ale o męża i żonę. Jej kompanem był Rene d’ Anjou przyjaciel i dowódca jej wojsk do którego miała powiedzieć: „Nie ma tutaj nikogo innego, komu mogłabym całkowicie zaufać”. Ale teraz już idę spać. Erik
Erik
PostWysłany: Czw 14:23, 28 Paź 2010    Temat postu:

Bogusławie: Joanna jest jakby moim patronem, chciałem tutaj wkleić jeden z moich obrazów ale nie umiem. Czemu mówisz, że podróżujesz z północy na południe by pokazać ludziom jak żyć? U mnie jest jeszcze noc ale później coś napiszę. Erik
Bogusław
PostWysłany: Czw 12:53, 28 Paź 2010    Temat postu:

Dodam jeszcze, że mam w myślach, że muszę jechać do Jeruzalem samochodem z Gdańska.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group